Pocisk manewrujący trafił w otwartą przestrzeń w pobliżu miasta Ejlat, położonego nad Morzem Czerwonym. Nie odnotowano ofiar ani strat materialnych. "Izraelska armia powiadomiła, że monitorowała tor lotu pocisku. Huti przyznali się do poniedziałkowego ataku" - oznajmił portal Times of Israel. Pociski były zestrzeliwane Dziennik "Jerusalem Post" przypomniał, że do tej pory pociski były zestrzeliwane przez systemy przeciwrakietowe Arrow 1 lub 3. Do tej pory odnotowano jeden przypadek, kiedy mały dron o niskim potencjalne przeniknął w okolice Ejlatu. Bezzałgowiec został wtedy wystrzelony z Syrii i wyrządził niewielkie szkody. Aktywność Huti na Morzu Czerwonym Od listopada ubiegłego roku jemeńscy rebelianci Huti wielokrotnie ostrzeliwali statki na Morzu Czerwonym. Jak tłumaczą, jest to zarówno gest solidarności, jak też praktyczna pomoc dla palestyńskiej organizacji terrorystycznej Hamas, walczącej w Strefie Gazy z Izraelem. W odpowiedzi na ataki zagrażające transportowi morskiemu wojska amerykańskie i brytyjskie prowadzą od 12 stycznia naloty na cele Huti w Jemenie. *** Przeczytaj również nasz raport specjalny: Wybory samorządowe 2024. Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!