Pięć dni horroru. Spod gruzów wyciągnięto żywą osobę
O wielkim szczęściu musi mówić mężczyzna, który ostatnie pięć dni spędził przysypany pod ziemią po trzęsieniu ziemi w Mjanmie. Wstrząsy o magnitudzie 7,7 doprowadziły do śmierci ponad 2800 osób, jednak bilans może się okazać o wiele wyższy.

"Nadzieje na znalezienie większej liczby ocalałych gasną, ale w środę nastąpiła chwila radości, gdy mężczyzna został wyciągnięty żywy z ruin hotelu w stolicy Naypyidaw" - relacjonuje francuska agencja AFP.
26-letni pracownik hotelu został wydobyty przez wspólny mjanmarsko-turecki zespół chwilę po północy - przekazała straż pożarna oraz junta rządząca krajem.
"Oszołomiony i zakurzony, ale przytomny, mężczyzna został wyciągnięty przez dziurę w gruzach i umieszczony na noszach" - dodano w depeszy, powołując się na wpis zamieszczony przez Myanmar Fire Services Department.
Bilans zeszłotygodniowego trzęsienia ziemi o magnitudzie 7,7 prawdopodobnie wzrośnie. Według ostatnich szacunków liczba ofiar śmiertelnych może przekroczyć 3 tysiące, rannych na ten moment jest ponad 4,5 tys. osób.
Mjanma walczy z żywiołem. Junta z grupami zbrojnymi
Według mediów szczególnie trudna sytuacja panuje w regionie miasta Mandalay, które znalazło się w pobliżu epicentrum żywiołu. W wyniku zawalenia się przedszkola zginęło tam co najmniej 50 dzieci i dwóch opiekunów.
We wtorek w całym kraju uczczono pamięć ofiar minutą ciszy. Syreny zawyły o godzinie 12:51:02 czasu lokalnego - wtedy miało miejsce trzęsienie o magnitudzie 7,7. Flagi na budynkach urzędowych pozostaną opuszczone do połowy masztu do 6 kwietnia.
Agencje ONZ, organizacje pozarządowe skupiające się na respektowaniu praw człowieka, a także zagraniczne wezwały wszystkie strony wojny domowej w Mjanmie do zaprzestania walk i skupienia się na pomocy poszkodowanym w wyniku trzęsienia ziemi, największego, jakie nawiedziło kraj od dziesięcioleci.
W apele wsłuchało się kilka wiodących grup zbrojnych walczących z wojskiem i zawiesiło wszelkie działania militarne na czas usuwania skutków trzęsienia ziemi, jednak lider junty Min Aung Hlaing zapowiedział kontynuację "działań obronnych przeciwko terrorystom".
Za takie grupy wzięto m.in. pracowników Chińskiego Czerwonego Krzyża, który we wtorek został wzięty za cel junty. Żołnierze lojalni wobec Hlainga oddali strzały ostrzegawcze w kierunku konwoju pomocowego.
Pekin wyraził nadzieję, że "wszystkie frakcje i partie w Mjanmie będą priorytetowo traktować działania pomocowe po trzęsieniu ziemi, zapewniając bezpieczeństwo personelu ratunkowego i zaopatrzenia z Chin i innych krajów".
- Konieczne jest utrzymanie otwartych i niezakłóconych szlaków transportowych dla działań pomocowych - powiedział Guo Jiakun, rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych.
Według Organizacji Narodów Zjednoczonych jeszcze przed piątkowym trzęsieniem ziemi 3,5 miliona ludzi zostało przesiedlonych w wyniku walk zbrojnych, a wielu z nich było zagrożonych głodem.
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!