"Zgodnie z projektem rezolucji, który ma zostać poddany pod głosowanie 1 czerwca, parlament kwestionuje zdolność Budapesztu do sprawowania rotacyjnej prezydencji w Radzie w świetle toczącego się postępowania na podstawie art. 7. Traktatu o Unii Europejskiej. Jeśli Rada UE nie podejmie działań w sprawie prezydencji Budapesztu, parlament ostrzega, że zdecyduje się na 'odpowiednie środki'" - relacjonuje Politico. "Bezprecedensowa groźba wobec węgierskiego rządu" Rozmówca portalu - ekspert ds. prawa unijnego Alberto Alemanno - mówi wprost, że "ta bezprecedensowa groźba wobec węgierskiego (i polskiego) rządu może wywołać bardzo potrzebną polityczną i prawną debatę na temat warunków, na jakich UE może zaakceptować zbuntowane państwa członkowskie w ramach Unii". Węgierska minister sprawiedliwości Judit Varga określiła pomysł jako "inicjatywę antywęgierską". "Powiedzmy sobie jasno, prezydencja w UE nie jest prawem, ale obowiązkiem" - napisała węgierska polityk w poście na Facebooku. "To, co obiecaliśmy, wykonamy uczciwie, nikt nie może nam tego odebrać" - dodała. PE "nie ma prawnej możliwości" Szef kancelarii premiera Viktora Orbana, Gergely Gulyas, stwierdził natomiast, że "nie ma prawnej możliwości", aby UE uniemożliwiła Węgrom objęcie prezydencji. Rezolucja została opracowana przez pięć frakcji w Parlamencie Europejskim: Europejskiej Partii Ludowej (EPL), socjaldemokratów (S&D), liberalną Renew, Zielonych i skrajną lewicę GUE/NGL.