O tym, że Unia będzie kontrolowała przestrzeganie embarga na dostawy broni, mówił jeszcze w styczniu szef unijnej dyplomacji Josep Borrell. Miał być to wkład "27" w zapewnienie realizowania ustaleń niedawnego szczytu w Berlinie z udziałem światowych potęg i stron konfliktu w Libii. Problemem dla niektórych krajów jest to, że okręty operacji Sophia, poza egzekwowaniem na pełnym morzu u wybrzeży Libii embarga na broń nałożonego na ten kraj przez ONZ, musiałyby - jak nakazuje prawo morskie - ratować również migrantów. W konsekwencji oznaczałby to, że trafialiby oni do europejskich portów. Właśnie przez to i przez nieprzejednane stanowisko władz Włoch z ówczesnym szefem MSW tego kraju Matteo Salvinim na czele, państwa UE zdecydowały w 2019 roku, że przestaną być wysyłane jednostki patrolowe w ramach operacji Sophia, której celem jest zwalczanie przemytu ludzi. Teraz - jak przyznają dyplomaci - nowy rząd włoski byłby w stanie zgodzić się na powrót statków na morze. Stanowczy sprzeciw wyraziła jednak Austria. "Wznowienie misji Sophia pod pretekstem monitorowania embarga na broń ONZ to oczywista sztuczka. Chcę wyjaśnić, że tak się nie stanie. Austria, jak również kilka innych krajów, kategorycznie odrzuca taką możliwość" - powiedział na początku lutego w wywiadzie dla niemieckiego dziennika "Die Welt" kanclerz Austrii Sebastian Kurz. "Reaktywacja operacji jest możliwa" Rząd w Wiedniu stoi na stanowisku, że migranci zabierani z łodzi na Morzu Śródziemnym nie powinni trafiać do Europy. Pomimo tygodni negocjacji w tej sprawie na razie nie udało się wypracować wspólnego stanowiska państw członkowskich w sprawie Sophii. "Słowa kanclerza Austrii z wywiadu są nadal w mocy" - powiedziało w piątek w Brukseli PAP unijne źródło dyplomatyczne. To, że inne kraje chciałyby wznowić operację Sophia, wcale nie oznacza, że są gotowe przyjmować migrantów. Rzym wskazuje, że należałoby zmienić cele misji tak, by skupiła się ona tylko na kwestii monitorowania embarga. "Reaktywacja operacji jest możliwa, ale z gruntownie zmienionym mandatem" - powiedziała we wtorek cytowana przez Reutersa włoska wiceminister spraw zagranicznych Emanuela Del Re. Kurz przekonuje, że Austria, podobnie jak Niemcy i Szwecja, jest krajem docelowym dla migrantów szukających lepszego życia w Europie, dlatego sprzeciwia się on patrolom morskim, argumentując, że ratowanie ludzi zachęca ich do wyruszania w podróż na Stary Kontynent. Borrell ostrzegał w tym tygodniu, że uchylając się od jakichkolwiek działań, UE traci na znaczeniu. Jego zdaniem kompromisem mogłyby być patrole morskie z dala od środkowej części Morza Śródziemnego, gdzie skupiają się szlaki migracyjne. Jak tłumaczył we włoskiej gazecie "La Repubblica", broń dla Libii pochodzi ze wschodu, dlatego okręty mogłyby koncentrować swoją aktywność w tym obszarze. Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)