Grupa około 50 osób świętowała atak bojowników Hamasu na Izrael w sobotę późnym wieczorem. Według berlińskiej policji przemarsz w dzielnicy Neukoelin przerwano około godz. 22:30. Uczestnicy demonstracji mieli wznosić "antyizraelskie i gloryfikujące przemoc" okrzyki. Demonstranci skandowali między innymi "Intifada Yallah" i "Free Palestine" ("Wolna Palestyna"). W południe w Berlinie lokalne media informowały, że mężczyźni z palestyńskimi flagami rozdawali słodycze na Sonnenallee, która nazywana jest "arabską ulicą", aby uczcić ataki terrorystyczne na Izrael. Podobne marsze poparcia dla Hamasu miały też miejsce w innych europejskich miastach m.in. w Londynie i Rotterdamie. Olaf Scholz reaguje: Nie do zaakceptowania Na wydarzenia w Berlinie w ostrych słowach zareagował kanclerz Niemiec Olaf Scholz. - Świętowanie na naszych ulicach tych okropnych czynów jest nie do zaakceptowania - mówił kanclerz podczas specjalnego wystąpienia w niedzielę. Scholz przekazał też, że rozmawiał przez telefon z Benjaminem Netanjahu. Zapewnił go, że "Niemcy stoją zdecydowanie i niezachwianie po stronie Izraela w obliczu tego straszliwego ataku". Także polityk berlińskiej SPD Hakan Demir zareagował oburzeniem na "radość okazaną przez niektórych obywateli jego okręgu wyborczego w związku z atakami palestyńskiego Hamasu w Izraelu" - podał w niedzielę portal "Welt". Jak ocenił Demir w komentarzu dla dpa, to "wstyd, gdy ludzie cieszą się ze śmierci i brania zakładników". Podkreślił także, że "policja musi natychmiast interweniować w przypadkach oczywistego antysemityzmu". *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły.