Nowe informacje na temat czołowego niemieckiego dziennikarza Huberta Seipela ujawniono na łamach brytyjskiego dziennika "The Guardian", a także niemieckiego "Der Spiegel". Seipel od lat uważany był w Niemczech za jednego z najlepszych i - co ważne w kontekście nowych doniesień - niezależnych ekspertów w dziedzinie Rosji. Seipel za swoje publikacje był wielokrotnie nagradzany, a jego bieżące opinie czy analizy mogły liczyć na posłuch. Hubert Seipel na cenzurowanym Warto podkreślić, że Seipel w swoich programach kreował się wielokrotnie na osobę, która dysponuje bezpośrednim dostępem do prezydenta Rosji Władimira Putina. Do pierwszego spotkania Seipela z rosyjskim dyktatorem doszło w 2009 roku. Od tego czasu spotykał się z nim około sto razy, o czym sam otwarcie informował. Ekspert od Rosji towarzyszyć miał Putinowi m.in. w polowaniu na Syberii, treningach, czy nawet grać z nim w bilard. Z kolei w listopadzie 2014 roku ekspert przeprowadził z Putinem półgodzinny wywiad. Dziennikarze Ukraińskiej Prawdy szczególną uwagę zwracają przede wszystkim na głoszone przez Seipela poglądy w sprawie wojny w Ukrainie. Jak czytamy, na kilka tygodni przed rozpoczęciem pełnoskalowej inwazji Rosji "niezależny ekspert" twierdził, iż NATO otacza Putina, więc ten na żadną wojnę się nie zdecyduje. W kontekście śledztwa na pierwszy plan wysuwają się jednak wydane przez Huberta Seipela książki. Publikacje traktują o Władimirze Putinie, jego losach, drodze do władzy, a przez wielu oceniane były jako "przyjazne" rosyjskiemu dyktatorowi. Oceniał, że wojny nie będzie, pisał o Putinie. Słali mu setki tysięcy euro Tymczasem dziennikarze dotarli do dokumentów i dowodów na to, że Seipel otrzymywał od Rosji "hojne fundusze" właśnie na napisanie książki. Sponsor miał zdecydować się na przekazanie pieniędzy, by "projekt mógł dotrzeć do szerszej publiczności". Autorowi obiecano także wsparcie logistyczne i organizacyjne. Z umowy wynika, że Seipel został wsparty kwotą 600 tysięcy euro, którą przesłano mu w dwóch transzach. Hubert Seipel potwierdził, że otrzymywał pieniądze z kont bankowych powiązanych z objętym sankcjami oligarchą Alesiejem Mordaszowem. Ujawnione fakty pod znakiem zapytania stawiają "niezależność" dziennikarza, a wręcz całą jego dotychczasową działalność. Sam Seipel podkreśla jednak, że otrzymywane środki nie miały wpływu na jego poglądy i głoszone tezy. - Zawsze wyznaczam jasne granice, które gwarantują mi niezależność - przekazał, podkreślając, że jest bezstronny. Krytycznie wyraził się również na temat prób zaszufladkowania go jako "dziennikarskiego tajnego agenta". Źródła" "The Guardian", "Der Spiegel", Ukraińska Prawda *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!