Niespotykany wzrost zachorowań na tularemię. Instytut w Słowenii ostrzega
Rośnie liczba osób chorych na tularemię w Słowenii. Narodowy Instytut Ochrony Zdrowia poinformował, że w ciągu ostatniego miesiąca wykryto kilka przypadków tzw. króliczej gorączki, która może doprowadzić m.in. do ciężkiego zapalenia płuc. Jak przekazał instytut, część chorych przebywa w szpitalu.

Specjaliści z Uniwersyteckiej Kliniki Chorób Płuc i Alergii Golnik w Słowenii odnotowali zwiększoną liczbę hospitalizowanych pacjentów z ciężką postacią zapalenia płuc, wywołaną gorączką króliczą. W ostatnim tygodniu na oddział przyjęto pięć osób, wszystkie pochodziły z okolic miejscowości Sorszko Polje, położonej kilkanaście kilometrów na północ od stolicy kraju, Lublany.
Do szpitali trafiają przede wszystkim rolnicy pracujący w tym czasie przy koszeniu i zbiorach siana. Słoweński Narodowy Instytut Ochrony Zdrowia zachęca rolników, by podczas zbiorów siana korzystali z masek ochronnych FFP3.
Słowenia. Rośnie liczba osób chorych na tularemię
Specjaliści wskazali, że objawy zależą od miejsca wniknięcia bakterii. Jeśli dostaną się do organizmu przez ukąszenie kleszcza lub komara, u pacjentów w miejscu nakłucia może pojawić się owrzodzenie.
Jeśli natomiast zostanie spożyta z nieprzegotowanym mlekiem zakażonych zwierząt, zwłaszcza wypasanych kóz lub owiec, chory może zmagać się problemami trawiennymi. W przypadku zakażenia drogą oddechową pacjenci mogą zapaść nawet na ciężką postać zapalenia płuc.
"Jeśli występują objawy takie jak powiększone i bolesne węzły chłonne, kaszel, podwyższona temperatura, ból głowy, bóle mięśni, gardła i brzucha oraz biegunka, chorzy powinni poinformować lekarza, czy wcześniej pracowali przy sianie lub zostali ukąszeni przez kleszcze - przypomniała specjalistka chorób zakaźnych Barbara Biteżnik z kliniki Golnik.
Wyjaśniła również, że w ten sposób medyk będzie mógł łatwiej zdiagnozować tularemię, którą leczy się innym antybiotykiem, niż zwykłe zapalenie płuc.
Wzrost zachorowań na tularemię w Słowenii. Specjaliści wyjaśniają
Tularemia nazywana jest gorączką króliczą, ponieważ przenoszona jest głównie przez króliki. Źródłem zakażenia mogą być również kleszcze, muchy, pchły, wszy i komary, które przenoszą bakterie oraz choroby.
Specjaliści przypominają, że ludzie mogą zachorować także przez wdychanie kurzu zawierającego bakterie tularemii oraz przez spożycie niewłaściwej żywności i skażonej wody.
Jak podkreślili eksperci, choroba nie przenosi się z człowieka na człowieka, a objawy pojawiają się od trzech do sześciu dni po zakażeniu.
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!