Rosja zamknęła przestrzeń powietrzną nad swoim krajem pod koniec lutego jako odpowiedź na sankcje ze strony Unii Europejskiej, będące wynikiem sprzeciwu demokratycznych państw wobec wojny w Ukrainie. Loty nad wielkim terytorium Federacji Rosyjskiej mogą odbywać jedynie samoloty ze specjalnym zezwoleniem. Jak jednak można się domyślać, transport lotniczy pomiędzy Europą i Azją w dużej mierze odbywa się ruchem okrężnym, a to oznacza więcej spalonego paliwa. Wzmożona emisja gazów cieplarnianych nieuchronnie prowadzi zaś do szybszego ocieplenia klimatu. Dłuższe loty to konsekwencja wojny w Ukrainie. Samoloty latają nawet nad Arktyką W związku z agresją Rosji na Ukrainę transport lotniczy pomiędzy Europą a Azją odbywa się znacznie dłuższymi trasami. CNN zwraca uwagę na to, że w niektórych przypadkach konieczne było nawet wykorzystywanie przestrzeni powietrznej nad Arktyką. Wynika to z faktu, że terytorium największego kraju na ziemi - Rosji - jest większe nawet od Antarktydy. W związku z czym około 400 lotów miesięcznie, które wcześniej odbywały się nad tym krajem, musiało otrzymać alternatywne trasy. Przykładowo, lot JL43 pomiędzy Tokio a Londynem samolotem Boeing 777-300ER, za sprawą zamkniętej przestrzeni powietrznej nad Rosją wydłużył się o 2 godziny i 20 minut. Oczywiście może to powodować spory dyskomfort dla pasażerów, jednak wpływ na środowisko jest znacznie poważniejszy. Samoloty okrążające Rosję wpływają dramatycznie na środowisko Sankcje nałożone na Rosję w związku z atakiem na naszych wschodnich sąsiadów w znacznym stopniu przyczyniają się do kryzysu klimatycznego. CNN podaje, że ilość paliwa spalanego podczas jednej podróży samolotem na trasie, która obecnie obejmuje przelot nad Północnym Pacyfikiem, Alaską, Kanadą i Grenlandią wzrosła o 20 procent. Na tym jednak nie koniec. Według obliczeń naukowca Paula Williamsa z University of Reading obecnie lot JL 43 może emitować do atmosfery aż 60 ton dwutlenku węgla, czyli tyle, ile samochód byłby w stanie wyemitować, okrążając Ziemię niecałe sześć razy. Williams wyjaśnił jednak, że szybkość spalania paliwa zależy od wielu czynników, w tym również od takich, które na chwilę obecną trudno jest dokładnie oszacować. Oznacza to, że w rzeczywistości efekt zamknięcia przestrzeni powietrznej nad Rosją na środowisko może być jeszcze bardziej drastyczny. Wojna w Ukrainie pogłębi kryzys klimatyczny? Dan Rutherford, dyrektor programów lotniczych i morskich Międzynarodowej Rady ds. Czystego Transportu, powiedział CNN, że jeżeli rosyjska przestrzeń powietrzna pozostanie zamknięta przez dłuższy czas, lotnictwo, które już teraz odpowiada za około dwa procent światowej emisji dwutlenku węgla, może zacząć wpływać w jeszcze większym stopniu na pogłębianie się kryzysu klimatycznego. Czy można temu realnie zapobiegać? Rutherford uważa, że "linie lotnicze mogą inwestować w nowe, bardziej wydajne samoloty i przejść na zrównoważone paliwa lotnicze", jednak są to rozwiązania długoterminowe. Podczas trwającej aktualnie wojny w Ukrainie opcje są zaś mocno ograniczone, więc kwestia wpływu lotów międzynarodowych na ocieplenie klimatu jest kwestią drugorzędną. Czytaj również: Ocieplenie klimatu. Przez nie może zrobić się... bardzo zimno Zobacz także: