Boris Pistorius oznajmił w wywiadzie dla gazety "Welt am Sonntag", że Rosja "znacznie zwiększyła produkcję broni, by podtrzymać inwazję na Ukrainę i jednocześnie móc grozić krajom bałtyckim, Gruzji i Mołdawii". Minister obrony zastrzegł, że fakt ten tworzy poważne wyzwania dla przyszłości Europy, ponieważ Stany Zjednoczone - co staje się coraz bardziej prawdopodobne - zredukują swoją armię na Starym Kontynencie, by skierować ją wyraźniej w stronę Indo-Pacyfiku. - My, Europejczycy, musimy bardziej zaangażować się, aby samodzielnie zapewnić sobie bezpieczeństwo - powiedział. Boris Pistorius: Mamy kilka lat, żeby się przygotować. Mówi o "nowych zagrożeniach militarnych" Pistorius zastrzegł przy tym, że osiągnięcie satysfakcjonujących wyników - chociażby w zakresie własnej produkcji broni - będzie czasochłonne. - Mamy od 5 do 8 lat na nadrobienie zaległości, jeśli chodzi o dozbrojenie wojska, przemysłu i społeczeństwa - podkreślił Polityk zaznaczył jednocześnie, że nadzieję na szybsze przygotowanie się do usamodzielniania pokłada w Polsce, gdzie "wybrano bardziej przyjazny Europie rząd". - To powinno umożliwić Trójkątowi Weimarskiemu - jaki obejmuje Berlin, Paryż i Warszawę - bardziej rozwinąć współpracę wojskową - ocenił szef resortu obrony Niemiec. "Musimy wymyślić ponadto, jak najlepiej przygotować wschodnią flankę naszej linii obrony w oparciu o plany NATO" - oznajmił minister i zaznaczył, że chce odwiedzić Polskę tak szybko, jak to tylko możliwe w przyszłym roku. "Współpraca innych państw z Rosją i Chinami byłaby bardzo niebezpieczna" Minister obrony był również pytany o ostateczny rezultat szczytu Rady Europejskiej, podczas którego nie udało się przyjąć długoterminowej pomocy dla Ukrainy w wysokości 50 mld euro rozłożonych do 2027 roku. Powodem takiego obrotu spraw był samotny sprzeciw Viktora Orbana i Węgier. "Nie ma wątpliwości, że cała Europa będzie musiała przekazać tę pomoc i być może dodatkowo zrekompensować środki od USA dla Ukrainy, jeśli Waszyngton nie zgodzi się na nowe finansowanie" - ocenił. Boris Pistorius wykluczył również w rozmowie z "Welt am Sonntag", że armia niemiecka weźmie udział w jakiejkolwiek akcji zbrojnej w najbliższym czasie - zaangażowanie w Afganistanie, a później w Mali, było pierwszym działaniem Bundeswehry od zakończenia II wojny światowej. Polityk nie ma jednak wątpliwości, że niemieccy żołnierze pojawią się podczas "małych misji, zwłaszcza w obszarze doradztwa i współpracy z państwami, które podzielają nasze wartości". "Alternatywą byłoby nie mieć już żadnych kontaktów z krajów, będącymi na pograniczu interesów, co oznacza przekazanie ich wprost w objęcia Rosji i Chin, a to byłoby bardzo niebezpieczne" - skwitował. Źródło: Reuters *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!