Pod wodą znalazły się setki tysięcy domów na obszarze przy granicy Bangladeszu z Indiami. Na najbardziej dotkniętych kataklizmem obszarach zalane są całe dzielnice - alarmują organizacje humanitarne. Powodzie zaczęły się w kwietniu i od tamtej pory w Indiach i Bangladeszu zginęło według oficjalnych danych co najmniej 207 osób. Obecnie zalane jest 94 proc. bangladeskiego miasta Sunamganj i 84 proc. otaczającej go prowincji Srihotto (Sylhet), drogi prowadzące do regionu są nieprzejezdne, a przerwy w dostawach prądu dotyczą nawet terenów, które nie znalazły się pod wodą - poinformowała Międzynarodowa Federacja Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca (IFRC). Według organizacji Save the Children powodzie "zmyły domy, szkoły i źródła utrzymania" mieszkańców. Tylko w maju w Srihotto uszkodzonych zostało co najmniej 93 tys. budynków mieszkalnych i 419 szkół podstawowych. Ponad 7 milionów ludzi potrzebuje pomocy CNN podkreśla, że na terytorium Bangladeszu jest około 700 rzek, co czyni ten kraj szczególnie narażonym na powodzie podczas ekstremalnej pogody. Według IFRC pomocy potrzebuje tam obecnie 7,2 mln ludzi. Tymczasem w sąsiadującym z Bangladeszem indyjskim stanie Asam powodzie zmusiły do ucieczki ponad 270 tys. osób. Kataklizm dotknął również stan Meghalaya, gdzie największe opady odnotowane od dziesięcioleci doprowadziły do wylania rzek przy granicy państw i zalania okolicznych terenów. Bangladeski Czerwony Półksiężyc przeznaczył równowartość 10 mln dolarów na działania pomocowe związane z powodzią. Ochotnicy rozdają mieszkańcom żywność i wodę pitną. IFRC stara się o kolejne 7,8 mln dolarów, które według niej pozwolą pomóc dalszym 300 tys. osób - podała CNN.