Historię 22-letniej Chloe-Leigh Todd opisują brytyjskie media. W lutym 2020 roku kobieta zaczęła odczuwać mocny ból gardła. Towarzyszyły mu wymioty, nocne poty i utrata wagi. Gdy objawy nie ustępowały, Brytyjka skontaktowała się z lekarzem pierwszego kontaktu. Był to początek pandemii, kiedy to standardem wizyt lekarskich była teleporada. Kobieta usłyszała, że ma zapalenie gardła i otrzymała zestaw leków, by poradzić sobie z sezonową infekcją. Białaczka a zapalenie gardła. Kobiecie pomogło Google Chloe-Leigh Todd nie uwierzyła jednak lekarzowi rodzinnemu. Brytyjka sięgnęła po metodę praktykowaną przez większość ludzi, którzy na co dzień korzystają z internetu i zaczęła porównywać swoje objawy z tym, na co wskazuje wyszukiwarka Google. Szybko zauważyła, że doświadcza niemal wszystkich objawów białaczki. Kobieta umówiła więc wizytę lekarską w placówce, gdzie przeszła badanie krwi. Brytyjka została następnie wysłana do szpitala, gdzie powiedziano jej, że rzeczywiście choruje ma białaczkę. 22-latka usłyszała, że "od śmierci dzieliły ją tygodnie". Brytyjka przeszła chemioterapię i przeszczep szpiku kostnego. Leczenie wyeliminowało większość komórek nowotworowych. Chloe-Leigh Todd zaapelowała na łamach mediów do wszystkich, by dokładnie obserwowali i wsłuchiwali się w swoje ciała. - Każdy zna swoje ciało, a ja po prostu wiedziałam, że to coś poważnego. Lekarze przypisywali to innym rzeczom, ale ja pozostałam nieugięta, wiedziałam, że się mylili. Wyszukałam w Google moje objawy i białaczka pojawiła się jako pierwszy wynik wyszukiwania - powiedziała. Wielka Brytania: Teleporady bywają nieskuteczne To nie pierwsza historia pokazująca wady systemu teleporad w Wielkiej Brytanii. W 2021 roku 55-letnia Helena Maffei zmarła podczas próby umówienia się na wizytę u lekarza pierwszego kontaktu. Rodzina twierdzi, że kobieta czekała na połączenie z medykiem prawie dwie godziny. Miała w tym czasie poważne problemy z oddychaniem. Jak zauważa "Polish Express", wielu brytyjskich medyków nadal woli udzielać teleporad, które są dla nich łatwiejsze, ale nie do końca dobre dla pacjentów. W związku z tym jesienią zeszłego roku NHS England poinformowało, że zacznie ujawniać dane przychodni lekarskich i nazwiska lekarzy rodzinnych, którzy nie są w stanie zapewnić pacjentom odpowiedniej, stacjonarnej opieki medycznej. Ruch ten skrytykowali przedstawiciele medyków, którzy obawiają się arbitralnych "tabel ligowych" pośród lekarzy. Czytaj też: Nowe przepisy już przesądzone. Za to nie zapłacisz gotówką