W opinii niezależnych mediów nic nie zapowiada przetrwania niekontrolowanych przez rząd mediów elektronicznych, z których wiele powstało podczas "odwilży" w stosunkach między Stanami Zjednoczonymi a Kubą w latach 2014-2017. Koordynator Kubańskiego Obserwatorium Prawnego Raudiel Pena, cytowany przez hiszpańską agencję EFE, ocenia, że "ustawa przygotowana przez rząd nie uznaje ich osobowości prawnej, ani możliwości istnienia dziennikarstwa obywatelskiego". Kuba: Ustawa prasowa. Istnieją obawy o zlikwidowanie "odwilży informacyjnej" Pena uważa, że ten akt prawny z chwilą wejścia w życie "zamknie pewien cykl, który zaczął się od tolerancji z zaciśniętymi zębami okazywanej przez kubański rząd w okresie poprawy stosunków z USA, kiedy to rozkwitły krytyczne media internetowe". Czytaj również: <a href="https://wydarzenia.interia.pl/zagranica/news-socjalistyczna-kuba-odwolala-najwieksze-swieto-to-sprawa-zyc,nId,6750055" target="_blank" rel="noreferrer noopener">Socjalistyczna Kuba odwołała największe święto. "To sprawa życia i śmierci"</a> Dziś większość z nich w znacznej mierze dzięki współpracownikom na Kubie kontynuuje swą misję z zagranicy, głównie z USA, Hiszpanii i <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-meksyk,gsbi,4248" title="Meksyku" target="_blank">Meksyku</a>, gdzie bardzo aktywna politycznie jest coraz liczniejsza kubańska diaspora. Część tak zwanej umiarkowanej opozycji kubańskiej, której przedstawicielem jest publicysta i redaktor naczelny kubańskiego czasopisma "Temas", Rafael Hernandez, wyraża nadzieję, że nowa ustawa prasowa "pozostawi jednak pewien margines" dla istnienia środków komunikacji "poza orbitą państwową".