Kolejne strzelaniny i śmierć trzech policjantów. "Prawdziwa plaga Ameryki"
W Raleigh w Karolinie Północnej niezidentyfikowany napastnik zastrzelił pięć osób, w tym policjanta. Kolejne dwie osoby zostały ranne. W Bristolu w Connecticut zginęło dwóch funkcjonariuszy policji. Według służb padli oni ofiarą zasadzki.

Pięć osób, w tym policjanta, zastrzelił niezidentyfikowany dotychczas napastnik w Raleigh, stolicy stanu Karolina Północna - poinformowała w czwartek wieczorem, czasu lokalnego, burmistrz tego miasta. Co najmniej dwie osoby zostały ranne. Policja rozpoczęła obławę i zaleciła mieszkańcom aby nie wychodzili z domów.
Jak poinformowała na konferencji prasowej burmistrz Raleigh Mary Ann Baldwin zdołano zatrzymać podejrzanego. - To dla nas smutny i tragiczny dzień. Musimy uczynić więcej. Musimy zatrzymać tę bezmyślną przemoc w Ameryce. Musimy zająć się sprawą przestępstw przy użyciu broni palnej - powiedziała Baldwin.
Do strzelaniny doszło w godzinach popołudniowych w rejonie Neuse River Greenway, w jednym z parków. Trzy godziny później policja poinformowała, że otoczyła podejrzanego, białego nastolatka uzbrojonego w broń długą, w garażu jednego z domów. Został zatrzymany.
Na zdjęciach przekazanych przez lokalną telewizję WTVD widać było kilkanaście radiowozów policyjnych i ambulansów w rejonie akcji. Trwa dochodzenie mające wyjaśnić okoliczności tragedii.
Przestępstwa przy użyciu broni palnej są - jak się podkreśla - prawdziwą plagą Ameryki. Według szacunków policyjnych w 2021 r. zastrzelono w USA ok. 49 tys. osób w porównaniu z 45 tys. rok wcześniej, co już wówczas było rekordem.
Strzelanina w Connecticut. Nie żyje dwóch policjantów
Dwóch policjantów wezwanych do interwencji w domowej przemocy zginęło w nocy z środy na czwartek w miejscowości Bristol, w stanie Connecticut. Zabity został też napastnik.
W strzelaninie poważnych obrażeń doznał także trzeci z interweniujących funkcjonariuszy. Zraniony został brat napastnika, którego nie uznano za podejrzanego. Pojawiły się spekulacje, że do strzelaniny doszło w rezultacie sprzeczki między obydwoma braćmi.
Według policji funkcjonariusze padli ofiarą zasadzki. Pod wskazanym adresem oczekiwał ich uzbrojony mężczyzna. Szef Departamentu Policji w Bristolu Brian Gould nazwał strzelaninę aktem "bezsensownej przemocy". Trwa śledztwo mające ustalić okoliczności zajścia.
Policja stanowa w Connecticut stwierdziła, że wezwanie do interwencji mogło być podstępem. Jak dodała wstępne dochodzenie sugeruje, że było to "celowe działanie, aby zwabić" funkcjonariuszy do przybycia. W sprawie strzelaniny wypowiedział się w czwartek cytowany przez dziennik "New York Times" gubernator Connecticut Ned Lamont. Nazwał ją "druzgocącym przypomnieniem niebezpieczeństw, z którymi policjanci muszą się każdego dnia mierzyć."
Lamont zarządził opuszczenie flag w urzędach stanowych do połowy masztu w celu uczczenia zabitych funkcjonariuszy.