Wskutek żywiołu, który nawiedził półwysep Koreański, zalanych zostało 560 hektarów ziemi, z czego blisko połowę stanowiły uprawy ryżu. Na miejsce udał się osobiście przywódca Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej. Kim Dzong Un - jak relacjonuje państwowa stacja KRT - skrytykował najwyższych urzędników za brak przygotowania i spóźnioną reakcję na szkody wynikające z powodzi. To reakcja na informację o tym, że woda morska zniszczyła nasyp z systemem odwadniającym na zachodnim wybrzeżu. - Rząd nie wiedział, że w czerwcu lokalna korporacja rozpoczęła bezprawny projekt budowlany mający na celu budowę systemu odwadniającego, i nie podjął żadnych działań, mimo że wykryto wyciek wody na brzegu śluzy - grzmiał. - Nieodpowiedzialność i brak dyscypliny urzędników kwitły nawet w czasach, gdy szczególny nacisk kładziono na podjęcie gruntownych ogólnokrajowych działań w celu zapobiegania szkodom w uprawach - dodał. Nowe prowokacje Pjongjangu "W trakcie wizyty Kim Dzong Un oskarżył gabinet premiera Korei Północnej Kim Tok-huna i oznajmił, że zniszczenia nie powstały w wyniku klęski żywiołowej, ale katastrofy ludzkiej spowodowanej nieodpowiedzialnością i słabą dyscypliną" - przekazała z kolei agencja KCNA. Mimo widma kryzysu żywnościowego reżim w Pjongjangu nie rezygnuje z eskalacji geopolitycznego napięcia. Korea Północna przeprowadziła test strategicznych pocisków manewrujących wystrzelonych z bojowego okrętu. Przypatrywał się temu sam przywódca Korei Północnej, który pochwalił okręt za utrzymanie "wysokiej mobilności i olbrzymiej siły uderzeniowej oraz stałej gotowości do walki". W pobliżu testowania potencjału militarnego rozpoczynały się wspólne ćwiczenia wojsk USA oraz Korei Południowej. Przez niespełna dwa tygodnie obie armie mają wypracować wspólne plany działań na wypadek ataku nuklearnego i rakietowego. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!