Samolot Cessna 206 zniknął z radarów 1 maja na południu Kolumbii, w okolicach San José del Guaviare. Wcześniej pilot zgłosił problemy z silnikiem. Niedługo potem w amazońskiej dżungli znaleziono wrak maszyny, w którym znajdowały się zwłoki pilota, ale nie było śladu sześciu pasażerów. Wkrótce poinformowano o znalezieniu dwóch kolejnych ciał: kobiety i mężczyzny, który według lokalnych mediów był przywódcą rdzennej społeczności Uitoto, do której należeli pasażerowie. Brakowało czworga dzieci: rodzeństwa w wieku 13, 9 i 4 lata, oraz 11-miesięcznego niemowlęcia, których matka zginęła w katastrofie. Kolumbia: Czworo dzieci przeżyło katastrofę samolotu Niemal od razu wystartowały zakrojone na szeroką skalę poszukiwania. Jak informują lokalne media, nadzieję na odnalezienie żywych dzieci podtrzymywał fakt, że ekipy ratunkowe co jakiś czas natrafiały na należące do nich przedmioty. Na ślad czwórki ocalałych pasażerów samolotu naprowadził ich m.in. szałas zbudowany przez dzieci oraz odnalezione buciki i części odzieży. W piątek, 39 dni po katastrofie, wojsko znalazło dzieci w pobliżu granicy między kolumbijskimi prowincjami Caqueta i Guaviare, niedaleko miejsca, w którym rozbił się samolot. Lekarz wojskowej ekipy ratowników stwierdził, że ocalone dzieci są "całe i zdrowe", chociaż nieco odwodnione. Przetrwały, żywiąc się owocami zbieranymi w lesie, a w swej wędrówce przez dżunglę spały w szałasach, które budowały z gałęzi. Prezydent Kolumbii: Radość dla całego kraju "Radość dla całego kraju. Czworo dzieci, które zaginęły w kolumbijskiej dżungli, odnalezione żywe" - poinformował prezydent Kolumbii Gustavo Petro w mediach społecznościowych. "The Guardian" zwraca uwagę, że w czasie poszukiwań zaginionych wojskowe ekipy poszukiwawcze korzystały z pomocy miejscowych przewodników. W akcji ratowniczej nazwanej "Operacja Nadzieja" brało udział lotnictwo wojskowe, m.in. trzy śmigłowce.