Na wrak auta 26 grudnia natknęli się przypadkowo dwaj mieszkańcy hrabstwa Porter, którzy szukali miejsc do połowu ryb. Mario Garcia i jego zięć Nivardo De La Torre dostrzegli pod mostem rozbitego pick-upa z kierowcą w środku. Mężczyźni byli przekonani, że 27-latek nie żyje. - Gdy starałem się odsunąć poduszkę powietrzną on nagle się "obudził". Opowiedział nam, że próbował krzyczeć, ale nikt go nie słyszał - mówił Mario Garcia cytowany przez BBC News. Na miejsce wezwano służby. Strażakom po długiej akcji udało się uwolnić mężczyznę z wraku. Ranny został przewieziony do szpitala. Konieczna była amputacja nogi. Aktualnie stan rannego określa się jako stabilny. Kierowca znalazł się pod mostem. Nie mógł wyjść z auta Z ustaleń policji wynika, że do wypadku z udziałem Matta Reuma doszło 20 grudnia. Pojazd kierowany przez mężczyznę z nieznanych przyczyn wypadł z drogi, ominął barierki ochronne, a następnie znalazł się pod mostem w pobliżu drogi I-94. Wypadku nikt nie zauważył, a do funkcjonariuszy nie wpłynęło żadne zgłoszenie. Choć mężczyzna nie miał co jeść, to przeżył sześć dni pijąc wodę deszczową. "Gdyby nie dwie osoby, które 26 grudnia spacerowały wzdłuż potoku, ta sytuacja mogłaby mieć inny finał. Ten wypadek przypomina nam, jak ważne jest informowanie kogokolwiek o swojej podróży i trasie którą wybierasz" - apelują policjanci z Indiany. Kierowca dziękuje. "Zawsze jest światełko" Reum w środę podziękował za pośrednictwem policji osobom, które go znalazły oraz ratownikom i lekarzom. Zapewnił, że jego historia jest niezwykła i na pewno o niej opowie, ale na tę chwilę prosi o uszanowanie prywatności jego oraz jego rodziny i przyjaciół. "Bez względu na to, jak trudna wydaje się sytuacja, to na końcu zawsze jest światełko w tunelu - czasami objawia się w najmniej oczekiwany sposób" - podsumował mężczyzna. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!