"Kaczyńskich popierają wykształcone elity"
"Bojowi bracia nie są specjalnie lubiani w społeczeństwie, lecz wykształcona elita popiera ich program" - napisał największy niemiecki dziennik opiniotwórczy "Sueddeutsche Zeitung".
Analiza, będąca podsumowaniem pierwszego roku wspólnych rządów Jarosława i Lecha Kaczyńskich, nosi tytuł "Pierwsi dwaj są zawsze jednością".
Rozwijając myśl zawartą w tytule, autor Thomas Urban pisze, że bracia mają problemy z występami publicznymi, natomiast komunikacja między nimi działa bez zarzutu. Jest tajemnicą poliszynela, że starszy o 45 minut Jarosław podejmuje najważniejsze decyzje - czytamy.
"Podczas szczytu UE w Brukseli obaj zademonstrowali to całemu światu" - zaznacza "SZ".
Nawiązując do niedawnej dymisji wicepremiera Andrzeja Leppera, Urban pisze: "Starcie braci Kaczyńskich z Lepperem jest jedynie tymczasowym punktem kulminacyjnym w długim łańcuchu kryzysów i skandali, które odcisnęły swe piętno na pierwszym roku podwójnego panowania".
Autor przytacza opinię anonimowego doradcy prezydenta, że wśród osób w wieku 35-45 lat z wykształceniem wyższym bliźniacy mają szczególnie duże poparcie. Oznacza to, że nieprawdziwa jest panująca na Zachodzie opinia, iż wyborcy PiS są niewykształceni i należą do grupy, która przegrała w wyniku reform po 1989 roku - pisze Urban. Jego zdaniem, powodem tej popularności jest obietnica "zrobienia porządku z postkomunistami".
"Nie może być tak, że ci, którzy wcześniej należeli do aparatu represji, wygrali na (demokratycznym) zwrocie - przytacza "SZ" opinię anonimowego działacza PiS. Taka postawa popierana jest przez większość Polaków" - uważa Urban.
Fakt, że część prasy zagranicznej określa rozliczenia mianem "polowania na czarownice", bliźniacy traktują jako element złośliwej kampanii medialnej - czytamy.
Autor zwraca uwagę, że niektórzy działacze w klubie parlamentarnym PiS uważają, iż Jarosław Kaczyński powinien ponownie wycofać się z pierwszej linii polityki.
"Nie tylko pozostał niepopularny, lecz ma także inklinacje do zaplątywania się: nieporozumienia z partnerami z UE, brak sukcesów w walce z dawnymi kadrami, napięcia w stosunkach z Berlinem, konfrontacja z Kremlem i własnym Trybunałem Konstytucyjnym, strajk lekarzy i pielęgniarek" - ocenia Urban. Autor wskazuje na pojawiające się sugestie, że premier powinien przekazać bieżącą politykę któremuś ze współpracowników, a sam skoncentrować się jako szef partii na kwestiach strategicznych.
Urban wątpi jednak, by doszło do tego w najbliższym czasie, gdyż - jak twierdzą ich doradcy - premier i prezydent są "odporni na rady". "Lech słucha tylko Jarosława, a ten nie słucha nikogo" - cytuje "SZ" anonimowego doradcę.
INTERIA.PL/PAP