Dyrektor Fundacji Współpracy Polsko-Ukraińskiej PAUCI wziął udział w debacie pt. "Między separatyzmem a suwerennością". W rozmowie wzięli udział także prof. Zdzisław Mach, Jerzy Bahr i prof. Rafał Łętocha. Dyskutowali m.in. o przyczynach i zagrożeniach ruchów separatystycznych w Europie. - Na Ukrainie stało się coś, co uczciwie trzeba nazwać wojną, otwartą formą rosyjskiej agresji. To się dzieję 1000 km od granicy Unii Europejskiej i jest poważnym wyzwaniem dla wspólnoty - przyznał Jan Piekło. Szef Fundacji PAUCI przygotował wystąpienie pod tytułem "Polacy na Ukrainie. Czy/jak pomagać Ukrainie?" Strach Władimira Putina - Czy pomagać? To nasz obowiązek. Jak nie pomożemy Ukrainie stać się suwerennym, demokratycznym państwem sukcesu, to za wschodnią granicą będziemy mieli kolejny bandycki kraj rządzony przez gangsterów. Rewolucja na Ukrainie doprowadziła do śmierci wielu ludzi. Ginęli za wartości europejskie, chociaż nie są członkami UE. Jesteśmy im za to coś winni - zwrócił uwagę Piekło. Uczestnik oświęcimskiej debaty przypomniał, dlaczego Rosja zaangażowała się w konflikt na Ukrainie i od ponad roku wspiera separatystów na wschodzie kraju. - Władimir Putin przeraził się, że Euromajdan zdarzy się przed Kremlem, a on znajdzie się w beznadziejnej sytuacji jak Muammar Kadafi. Dlatego zdecydował się na konfrontację. To nie jest konfrontacja z Ukrainą, tylko z wartościami Unii Europejskiej, NATO, świata zachodniego. Ukraina to tylko kraj frontowy - wyjaśnił. Jerzy Bahr, były ambasador RP w Rosji: - Czy Putin wystraszył się Euromajdanu? Pamiętam, że rewolucje, szczególnie pomarańczowa, były w Rosji tematem znienawidzonym, wręcz tabu. Władze w Rosji wiedzą, co stało się w krajach arabskich. Putin jest mocny, nie łudźmy się, że prędko znajdzie następcę, ale bazując na swoim doświadczeniu, jestem przekonany, że obawia się rewolucji. Piekło: - Putin chce, żeby świat myślał, że jest mocny, nieugięty. To element propagandy. Wracając do Euromajdanu: uważam, że to kontynuacja pomarańczowej rewolucji. Ale tym razem ludzie nie odpuszczą, bo zginęli ich bliscy. Sukces Ukrainy to sukces Polski - Powinniśmy pomagać skutecznie i nie szkodzić. Czy to robimy? Staramy się pełnić rolę adwokata Ukrainy, ale nie zawsze dobrze to wychodzi. Ukraina potrzebuje wymiernej pomocy: technicznego doradztwa przy reformach. Nie wystarczy, że od czasu do czasu ktoś z naszych polityków pojedzie do Kijowa i spotka się z różnymi gremiami. Albo prezydent Komorowski czy premier Kopacz zapowiedzą otwarcie linii kredytowej dla Ukrainy - zauważył Piekło. Dyrektor Fundacji PAUCI próbował poznać szczegóły oferty, ale nie znalazł odpowiedzi. - Zapytałem o to Ukraińców, niczego się nie dowiedziałem. Podobnie było z projektem funduszu na rozwój małych i średnich przedsiębiorstw na Ukrainie. Scenariusz ten powiódł się w Polsce. I co? Cisza. Nic nie wiadomo - dodał. Uczestnicy debaty zwrócili uwagę na brak jednomyślności w Unii Europejskiej ws. polityki wobec Kremla i sytuacji na Ukrainie. Jednomyślności w tej sprawie nie ma także w Polsce. - W niedawnym sondażu Polacy sprzeciwili się finansowemu wsparciu Ukrainy. Czyli finansowo ma pomagać Unia, ale Polska już nie. Takie podejście spodoba się Francuzom, Grekom, Włochom, Słowakom czy Czechom. UE jest w sprawie Ukrainy podzielona - przyznał Piekło. Prof. Zdzisław Mach: - To dobry przykład tego, jak Polacy traktują Unię Europejską. Jak oddzielny byt, świętego Mikołaja, który przynosi prezenty. Nie ma poczucia, że to my jesteśmy Unią. Ci sami ludzie, którzy narzekają, że Unia nie potrafi podjąć spójnej decyzji, sami traktują ją jak zbiór niezależnych państw. - Sukces Ukrainy będzie sukcesem Polski i całej Europy. Jeżeli go nie odniesiemy, Unia przestanie prawidłowo funkcjonować. Sukces na Ukrainie to też otwarcie drogi do zmian w Rosji, które spowodują, że stanie się ona krajem otwartym, bardziej demokratycznym i nie będzie kojarzyć się z gułagiem - stwierdził Piekło. Dodał, że separatyzm, tak wspierany przez Rosję na Ukrainie, może obrócić się przeciwko Moskwie. - Rosja wypuściła ten wirus w Donbasie. Wkrótce może ujawnić się na jej terenie. I wszyscy będziemy mieli wielki problem - prognozował Piekło. Dariusz Jaroń, Oświęcim