Izba Reprezentantów wybrała lidera. Wsparcie Trumpa kluczem do zwycięstwa
Mike Johnson został ponownie wybrany przewodniczącym Izby Reprezentantów USA. Republikanin uzyskał 218 głosów, czyli minimum konieczne do objęcia stanowiska. Zwycięstwo poprzedziły długie negocjacje w Partii Republikańskiej, na które wpłynąć miał prezydent elekt Donald Trump.
Dotychczasowy przewodniczący Izby Reprezentantów Mike Johnson został w piątek ponownie wybrany na to stanowisko, zdobywając 218 głosów, czyli dokładnie tyle, ile wynosiła wymagana większość bezwzględna.
Republikanie kontrolują obecnie Izbę przewagą 219 do 215 głosów. Główny rywal Johnsona, lider demokratów Hakeem Jeffries, zdobył właśnie 215 głosów.
Jedynym "buntownikiem" wśród republikanów okazał się Thomas Massie z Kentucky, który oddał swój głos na Toma Emmera, pełniącego w Partii Republikańskiej funkcję tzw. majority whip - polityka, który upewnia się, że podczas kluczowych głosowań obecni są wszyscy członkowie partii i wskazują zgodnie z linią ugrupowania.
Mike Johnson przewodniczącym Izby Reprezentantów. Kluczowe okazało się wsparcie Trumpa
Początkowo Johnson nie miał wymaganej większości głosów. Republikanie Ralph Norman i Keith Self początkowo zagłosowali przeciwko niemu, jednak zmienili zdanie po negocjacjach. Sześciu innych kongresmenów odmówiło udziału w głosowaniu.
Johnson zarzekał się później, że nie poszedł na żadne ustępstwa wobec "buntowników". Self powiedział z kolei, że on i Norman w międzyczasie odbyli rozmowę z prezydentem elektem Donaldem Trumpem.
Trump zdecydowanie popierał Johnsona, co powtórzył w piątek przed głosowaniem, a następnie mu pogratulował. "Naród (...) czekał cztery lata na zdrowy rozsądek, siłę i przywództwo. Teraz je dostanie, a Ameryka będzie większa niż kiedykolwiek!" - napisał Trump o wyborze Johnsona na portalu Truth Social.
Przewodniczący Izby skupi się na bezpieczeństwie Stanów Zjednoczonych
Mike Johnson zapowiedział, że przewodząc 119. Kongresowi zamierza kierować się zasadą "America First", "zrzec się status quo" i w pierwszej kolejności zająć się zabezpieczeniem granic.
Polityk obiecał również drastyczne odchudzenie aparatu państwowego i wzmocnienie sił zbrojnych, dodał, że zamierza "na nowo zasiać strach w sercach naszych wrogów".
- To najniebezpieczniejszy moment od czasów II wojny światowej, a cały świat patrzy w stronę Ameryki i tego ciała (Kongresu - red.), aby zapewnić utrzymanie pokoju - powiedział Johnson.
Obiecał cięcie wydatków w budżecie. Tak Johnson próbował zdobyć poparcie
Johnson, chcąc uzyskać poparcie republikanów, spędził Nowy Rok w Mar-a-Lago na Florydzie, gdzie spotkał się z Donaldem Trumpem.
- Nie mamy czasu do stracenia - mówił wtedy polityk, ostrzegając przed "kryzysem konstytucyjnym" w przypadku braku przewodniczącego Izby.
Tuż przed głosowaniem Johnson publicznie zobowiązał się do powołania specjalnej grupy niezależnych ekspertów, którzy mieliby współpracować z komisją Elona Muska DOGE nad zmniejszaniem wydatków budżetowych i wyeliminowaniem marnotrawienia środków.
Johnson krytykowany za pomoc Ukrainie i kompromisy z demokratami
52-letni Johnson, kongresmen z Luizjany, został mianowany przewodniczącym Izby Reprezentantów w październiku 2023 r. po tym, jak Partia Republikańska odsunęła jego poprzednika, Kevina McCarthy'ego, w połowie jego kadencji. Został wówczas wybrany dopiero po rekordowych 15 rundach głosowań i porażkach trzech bardziej znanych kandydatów.
Mimo poparcia Trumpa, Johnson był krytykowany przez skrajne skrzydło partii za rzekomą rozrzutność i wielokrotne zawieranie kompromisów z demokratami w sprawach budżetowych, a także za doprowadzenie do przegłosowania funduszy na pomoc dla Ukrainy.
Piątkowe głosowanie rozpoczęło 119. kadencję Kongresu. W nadchodzący poniedziałek obie izby parlamentu oficjalnie zatwierdzą wyniki wyborów prezydenckich.
----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!
INTERIA.PL/PAP