Emmanuel Macron i Marine Le Pen zawalczą w drugiej turze wyborów o fotel prezydenta Francji. Urzędujący prezydent otrzymał 27,85 proc. głosów, a liderka Zjednoczenia Narodowego - 23,15 proc. W pierwszej turze wyborów wzięło udział najmniej (73,69 proc.) Francuzów od 2002 roku. "Francja bardzo się zmieniła" - Wynik bez zaskoczeń. Potwierdza się to, co było do zaobserwowania już wcześniej. Francja, jeśli chodzi o pejzaż polityczny, bardzo się zmieniła - ocenia Grzegorz Dobiecki, wieloletni korespondent w Paryżu, gospodarz programu "Dzień na świecie" w Polsat News. - We Francji już nie ma klasycznej lewicy, klasycznej prawicy, tylko jest centrum, czyli taka synteza lewicy z prawicą, ze wskazaniem na liberalną prawicę, czyli Macron oraz są niezadowoleni z obu stron sceny. Ale to już nie jest ten podział, który funkcjonował przez całe dziesięciolecia - zauważa. Jak mówi, "wyniki pierwszej tury nie powinny sugerować ostatecznego wyniku". - Nie jest aż tak istotne, kto zajął pierwsze, a kto drugie miejsce. Gdyby Eric Zemmour wycofał swoją kandydaturę, to Le Pen zdobyłaby więcej głosów niż Emmanuel Macron - dodaje. - Macron ma potężny elektorat negatywny, wielu ludzi go nie lubi. Były sondaże, które przewidywały, że on może w ogóle nie wejść do drugiej tury - przypomina. "Le Pen nigdy nie była tak blisko zwycięstwa" Pytany o pozostałych kandydatów zwraca uwagę na Jean-Luc Melenchona i Yannicka Jadota. - Najmłodsi wyborcy mieli w osobie Melenchona swojego faworyta, wynika to m.in. z ich niezadowolenia. On mocno postawił na program proekologiczny - wyjaśnia. - Młodzi głosowali także na Yannicka Jadota, szefa koalicji Zielonych. Był on jedynym kandydatem, który od początku opowiedział się jednoznacznie przeciwko Putinowi, namawiał do embarga na rosyjski gaz - zauważa Dobiecki. Jego zdaniem wynik wyborów nie jest jeszcze do końca przesądzony. - Żyjemy w takich czasach, że wiążące prognozy są trochę samobójczym przedsięwzięciem - przypomnę brexit, Trumpa czy wojnę w Ukrainie, której miało nie być. Przeciwnicy Le Pen uważają, że jej wygrana jest niemożliwa, ale tak blisko zwycięstwa ona nie była nigdy. Wydaje się, że znowu przegra, ale nie stawiałbym na to całej fortuny - podsumowuje.