O zajęciu jednej z rezydencji prezydenta Kazachstanu Kasyma-Żomarta Tokajewa poinformował portal "Zakon". Rosyjska agencja TASS przekazała, że do budynku próbowało wtargnąć kilka tysięcy protestujących, a w jej zasnutych dymem okolicach było słychać strzały i huk granatów ogłuszających. Kazachstan. Protesty w kraju. Wtargnięto do rezydencji prezydenta Jak informowaliśmy w Interii, trwające od dwóch dni gwałtowne protesty i starcia z policją mają miejsce również w innych miastach Kazachstanu. Stacja Biełsat na swoim Twitterze umieściła nagranie z protestów w położonym na zachodzie kraju miasta Aktobe. Na filmie widać nacierający tłum rozpraszany przez służby mundurowe armatką wodną i granatami hukowymi. W okolicach miasta Aktau protestujący zatrzymali wojskową ciężarówkę i rozbroili żołnierzy - donosi Biełsat na Twitterze pod przedstawiającym to wydarzenie filmem.Na krążących w sieci zdjęciach i nagraniach widać, że protestujący w Ałmaty, w której dochodzi do najgwałtowniejszych wystąpień, zdobyli też kilka pojazdów służb i rozbrajali niektórych policjantów.Agencja AFP poinformowała, że niektórzy funkcjonariusze skierowani do opanowania tłumów przed ratuszem w Ałmaty przeszli na stronę demonstrantów.W Ałmaty drugi dzień trwają przeradzające się w zamieszki gwałtowne protesty. Manifestanci w środę wtargnęli do ratusza Ałmaty, największego miasta Kazachstanu - relacjonuje agencja AFP. Budynek został podpalony, w okolicach było słychać strzały, oprócz ratusza płonął położony w pobliżu gmach prokuratury - dodaje agencja Reutera. Jak podaje Biełsat, manifestanci demonstrują swoją niechęć do rządowych mediów napadając na dziennikarzy i niszcząc ich sprzęt. Media donoszą również o napadach na sklepy i restauracje.Od wtorku wieczorem władze blokują na terytorium całego kraju internet i sieć komórkową. Nie działają m.in. komunikatory WhatsApp, Telegram i Signal, zablokowano również strony internetowe niezależnych mediów. Monitorująca ruch w sieci grupa NetBlocks poinformowała w środę o ogólnokrajowej blokadzie internetu, która - w ocenie organizacji - może poważnie utrudnić relacjonowanie nasilających się antyrządowych wystąpień. Kazachstan. Tokajew zapowiada "zdecydowaną odpowiedź" wobec protestów Do sprawy protestów w Kazachstanie odniósł się już prezydent Kasym-Żomart Tokajew. - Jako prezydent jestem zobowiązany do zapewnienia bezpieczeństwa i pokoju naszym obywatelom i troski o integralność Kazachstanu - podkreślił. W transmitowanym przez telewizję orędziu prezydent Kazachstanu zapowiedział, że nie opuści kraju i pozostanie w jego stolicy, Nur-Sułtanie. - Trwające w całym Kazachstanie protesty i zamieszki spotkają się z maksymalnie zdecydowaną odpowiedzią - zaznaczył Tokajew. -W gwałtownych protestach od dwóch dni przetaczających się przez Kazachstan dochodziło do masowych ataków na służby porządkowe, a wśród funkcjonariuszy są zabici i ranni. Grupy kryminalistów biją naszych żołnierzy, upokarzają ich, ciągną ich nagich po ulicach, atakują kobiety i plądrują sklepy - mówił Tokajew.W swoim przemówieniu nie wymienił z nazwiska byłego prezydenta Nazarbajewa. Zaznaczył jednak, że przejmie kierownictwo krajowej Rady Bezpieczeństwa, której przewodniczył Nazarbajew. Długoletni prezydent Kazachstanu nie pojawiał się, ani nie zabierał publicznie głosu od czasu wybuchu protestów, podczas których skandowano m.in. wymierzone w niego hasło "Stary, odejdź". Kazachstan. Masowe protesty po podwyżkach cen gazu Protesty zostały wywołane podwyżką ceny gazu LNG, używanego do tankowania samochodów, której towarzyszy wzrost cen innych towarów. Demonstrujący domagają się też odsunięcia od władzy Nursułtana Nazarbajewa, który rządził krajem od uzyskania przez Kazachstan niepodległości od ZSRR w 1991 r. W 2019 r. ustąpił z funkcji prezydenta przekazując ją Tokajewowi, ale zachował szerokie wpływy.We wtorek w Ałmaty i innych miastach doszło do starć z policją, w których rannych zostało blisko 100 funkcjonariuszy. Zatrzymano ponad 200 osób.Według komendanta policji w Ałmaty, Kanata Tajmerdenowa "radykałowie i ekstremiści" pobili w mieście ponad 500 osób i spalili 120 pojazdów, w tym kilkadziesiąt aut służb ratunkowych.Tokajew wprowadził w nocy z wtorku na środę w Ałmaty oraz w obwodzie mangystauskim dwutygodniowy stan wyjątkowy, nakładający m.in. godzinę policyjną. W środę objęto nim także stolicę kraju, Nur-Sułtan.W środę nad ranem Tokajew przyjął dymisję rządu, którego ustąpienie było jednym z postulatów protestujących. Władze ogłosiły też częściową obniżkę cen gazu - jednak nie powróciła ona do poziomu sprzed podwyżek - oraz wszczęcie dochodzenia w sprawie zmowy cenowej dystrybutorów gazu i paliw