Zdarzenie miało miejsce po godzinie dziewiątej w mieście Espoo w dzielnicy Tapiola niedaleko stolicy Finlandii. W wypadku rannych zostało kilkadziesiąt osób, głównie dzieci - informuje agencja Reutera, powołując się na służby ratownicze. Finladia: Zawaliła się kładka dla pieszych. Kilkadziesiąt osób rannych, w tym dzieci Fiński dziennik "Helsingin Sanomat" donosi, że kładka, która się zawaliła, była konstrukcją tymczasową i znajdowała się tuż obok placu budowy. Dziennik podkreśla, że podczas wypadku na przeprawie przebywało 45 osób, ale nie wszyscy z niej spadli. Do okolicznych szpitali trafiły 23 osoby w wieku 14-15 lat oraz jedna osoba dorosła - to członek personelu szkoły. Według "HS" większość poszkodowanych to uczniowie ósmej klasy szkoły podstawowej, którzy byli w drodze na wycieczką do muzeum - informacje te potwierdził departament edukacji w Helsinkach. Jak poinformował przedstawiciel służb medycznych, ranni spadli z wysokości około pięciu metrów - niektóre osoby są ciężko ranne, a większość urazów to złamania kończyn, ale także głowy. Niektóre osoby wymagały interwencji chirurgicznej, ale żadne życie nie jest zagrożone - dodał. Fińskie media opublikowały zdjęcia osób leżących na ziemi. Na miejscu pracowało kilka jednostek pogotowia ratunkowego. Sanna Marin komentuje. "Wstrząsające wiadomości" "HS" podkreśla, że kładka "przez dłuższy czas była opisywana jako niebezpieczna i wątła". Za budowę przeprawy odpowiedzialne było miasto Espoo, a jej stan techniczny miał być badany co tydzień. Po raz ostatni kontrola odbyła się w piątek. Policja prowadzi dochodzenie w sprawie. Głos w sprawie wypadku zabrał m.in. przewodniczący Rady Miasta Espoo Jarno Limnella. "Bardzo smutna wiadomość z Espoo. Sprawa musi zostać wyjaśniona. W tej chwili najważniejsze jest leczenie poszkodowanych i wsparcie najbliższych. Otrzymają wszelkie możliwe wsparcie. Nasze serca są z wami" - napisał na Twitterze. "Wstrząsające wiadomości z Espoo. Z całych sił wspieramy osoby poszkodowane w tym wypadku i ich bliskich. Jesteśmy z Wami myślami" - napisała z kolei była premier Sanna Marin.