Chińczycy drażnią sąsiada. "Niebezpieczne manewry"
Tomasz Augustyniak
Straż przybrzeżna ChRL ponownie próbowała zablokować w piątek dostawę żywności do filipińskiego posterunku na spornym obszarze Morza Południowochińskiego. Filipińczycy zarzucają sąsiadowi nękanie swoich marynarzy i podają w wątpliwość szczerość płynących z Pekinu pokojowych deklaracji.

Do kolejnego zajścia na strategicznym i bogatym w zasoby akwenie doszło w piątek rano. Według strony chińskiej dwa należące do Filipin nieduże statki transportowe wraz z trzema okrętami straży przybrzeżnej wpłynęły na sporne terytorium "bez zezwolenia". Chińska straż przybrzeżna podążała za obcymi jednostkami i podjęła "środki kontrolne", a następnie tymczasowo umożliwiła Filipińczykom transport żywności i artykułów pierwszej potrzeby - przekazali Chińczycy.
Filipiny potępiły jednak azjatyckie mocarstwo za "niesprowokowane akty przymusu i niebezpieczne manewry". Jak dodało w oświadczeniu dowództwo tamtejszej straży przybrzeżnej, Chińczycy ponownie użyli przeciwko jej jednostkom armatek wodnych. Choć misja zaopatrzeniowa do posterunku na unieruchomionym okręcie "Sierra Madre" powiodła się, to biorące w niej udział łodzie mierzyły się z nieodpowiedzialnym i niebezpiecznym nękaniem z bliskiej odległości przez poruszających się na motorówkach Chińczyków - poinformowała filipińska służba.
"Chińskie działania nie tylko wystawiają na ryzyko ludzkie życie, ale także stawiają pod znakiem zapytania i rodzą poważne wątpliwości co do szczerości wezwań Pekinu do pokojowego dialogu" - dodano w oświadczeniu.
Pekin nie pozostał jednak dłużny. Jeszcze przed zakończeniem dostawy zaopatrzenia przez Filipińczyków straż przybrzeżna wezwała ich do zaprzestania "naruszania suwerenności" Chińskiej Republiki Ludowej poprzez korzystanie z wód w okolicach archipelagu Spratlejów, gdzie doszło do incydentu.
Choć obszar ten zgodnie z międzynarodowym prawem morskim leży wewnątrz filipińskiej wyłącznej strefy ekonomicznej, to Pekin zadeklarował, że niemal całe Morze Południowochińskie jest częścią jego terytorium.
Nieporozumienia na strategicznych wodach
Manila w ostatnich miesiącach częściej ujawnia przypadki nękania przez Chińczyków swoich łodzi, kutrów i okrętów. Niespełna trzy tygodnie temu władze Filipin wezwały do MSZ chińskiego ambasadora, aby przekazać mu protest po dwóch kolizjach, do których doszło w czasie czasie próby blokady misji zaopatrzeniowej do okrętu "Sierra Madre".
W sierpniu chińscy marynarze użyli armatki wodnej przeciwko filipińskim łodziom. Miesiąc później filipińscy nurkowie zniszczyli zainstalowaną przez Chińczyków barierę, która blokowało kutrom dostęp do łowisk.
Zatargi z sąsiadami
Państwo Środka rości sobie prawa także do części Morza Południowochińskiego przysługującym innym krajom: Wietnamowi, Malezji i Brunei. Granice roszczeń sięgają ponad 1,5 tys. kilometrów od najdalej wysuniętej na południe chińskiej prowincji Hainan. Z ich powodu w poprzednich latach dochodziło także do utarczek z Indonezją. W 2016 roku Stały Trybunał Arbitrażowy w Hadze uznał, że historyczne pretensje terytorialne Pekinu wobec Filipin nie mają uzasadnienia, ten jednak zignorował orzeczenie.
Z Bangkoku dla Interii Tomasz Augustyniak