Byli agenci wywiadu o zamachu na Jana Pawła II
Poszlaki o udziale bułgarskich służb specjalnych w zamachu na Jana Pawła II 13 maja 1981 roku były, lecz nie było na to dowodów - powiedział w wywiadzie dla bułgarskiego dziennika "24 czasa" emerytowany pracownik CIA, David Hunt.
Był on szefem wydziału włoskiego w zarządzie operacyjnym CIA w latach 1981-1984.
W dwóch kolejnych numerach, w środę i czwartek, "24 czasa" opublikował wypowiedzi Hunta oraz rezydenta wywiadu bułgarskiego w Rzymie Iwana Donczewa, który pracował w ambasadzie Bułgarii w Wiecznym Mieście w okresie zamachu na papieża.
Nazwisko Donczewa wymienił po aresztowaniu w styczniu 1982 roku włoski działacz związkowy Luigi Scricciolo. Na jego zeznaniach opiera się tzw. bułgarski ślad w planach zamachu na Lecha Wałęsę podczas jego wizyty w Rzymie w 1981 roku. "Takich planów nie było. Scricciolo nie mógł domniemywać czegoś, co nie istniało" - powiedział Donczew gazecie o tym epizodzie.
62-letni Donczew, obecnie adwokat w Pazardżyku, na początku lat 80. był oficjalnie drugim sekretarzem ambasady Bułgarii w Rzymie. Kategorycznie dementuje istnienie jakiegokolwiek powiązania Bułgarii z zamachem na Jana Pawła II.
"Bułgarski ślad zrodził się na tle bliskich powiązań Bułgarii i ZSRR. Kompromitując Bułgarię, chciano skompromitować zagraniczną politykę ZSRR" - mówił Donczew, wskazując CIA jako źródło tych "pomyj". "Wiele rzeczy z tego, co napisała Claire Sterling (autorka książki "Czas zabójców", w której po raz pierwszy pojawia się bułgarski ślad - red.) było ujawnionych przez CIA. Także CIA dyktowała to, co ma mówić Ali Agca (sprawca zamachu na papieża) - uważa Donczew.
Hunt dementuje na łamach "24 czasa" rewelacje, jakoby CIA przekazała Sterling informacje na temat zamachu. "CIA nie wiedziała tego, kim są sponsorzy Agcy. Agencja próbowała dotrzeć do prawdy" - mówi. "Nie miała nic wspólnego z książką Sterling. Agencja nie angażuje się w sponsorowanie książek (...) CIA nie pracuje z dziennikarzami, żeby narzucić im określony punkt widzenia" - dodał.
Hunt przyznaje, że na początku 1984 roku na zlecenie ówczesnego szefa CIA Williama Caseya spotkał się ze Sterling. "W jej książce było kilka błędów i szef chciał, bym to skorygował" - dodał. Spotkanie trwało około 90 minut i po nim dziennikarka miała powiedzieć: "Gdybym wiedziała to, co wiem teraz, nie napisałabym książki". Błędy dotyczyły funkcji pełnionych przez jednego z wymienionych z nazwiska pracowników CIA w Rzymie oraz zagrożeń dla samej Sterling.
W sprawie śladu bułgarskiego istniało wiele poszlak, m.in. kontakty między głównym oskarżonym, Bułgarem Sergejem Antonowem a tureckim zamachowcem Mehmetem Ali Agcą. "Wiem, że spotykali się oni kilkakrotnie w Rzymie" - mówi Hunt.
Uważa on, że domniemania, jakoby przy organizacji zamachu za Bułgarami stała Moskwa, były jedynie spekulacjami. "Z pewnością Kreml miał wiele powodów, aby bać się wpływu papieża Jana Pawła II, zwłaszcza na Polskę, a także na inne państwa Europy Wschodniej. Jednak - moim zdaniem - dopóki nie mamy ani jednego poważnego radzieckiego źródła z KGB lub GRU lub jakiegoś wysokiego rangą radzieckiego polityka, który na łożu śmierci przyznałby, że Rosjanie mieli swój udział w zamachu na papieża, nie możemy mieć takiej pewności" - powiedział były agent CIA.
"Ani (Oleg) Kaługin, ani (Wasilij) Mitrochin, ani (Oleg) Gordijewski (radzieccy funkcjonariusze służb specjalnych - red.) w swoich wspomnieniach nie potwierdzili radzieckiego udziału w zamachu na papieża" - podkreślił.
"Fakt, że takie źródło nie pojawiło się po 30 latach, może oznaczać, że albo bułgarskie lub radzieckie służby nie miały udziału (w zamachu), albo że sprawa była tak ściśle tajna, że wiedziało o niej bardzo mało ludzi na wysokich szczeblach KGB i Biura Politycznego, a bułgarskie służby wiedziały, że nic nie przekazywano na piśmie, a instrukcje były wydawane tylko ustnie" - uważa Hunt.
Według Hunta "gdyby Rosjanie chcieli coś zrobić, Bułgarzy by to wykonali".