Wśród zarzutów, jakie prokuratura postawiła początkowo biznesmenowi, w tym kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, prania brudnych pieniędzy, korupcji, nie znalazły się zarzuty dotyczące jego kolekcji. Kolejne zarzuty, w tym nielegalnego przechowywania przedmiotów o znacznej wartości kulturalno-historycznej, prokuratura dodała w czwartek. Kolekcja Bożkowa jest własnością założonej przez niego fundacji Tracja i składa się z ponad 3000 przedmiotów, pochodzących z okresu od IV w. p.n.e. do VI w. n.e. Kolekcja jest bogato udokumentowana; w fundacji na etacie i jako doradcy pracowali wybitni historycy i archeolodzy. Składa się m.in. z ceramiki, rzeźb marmurowych i metalowych, złotego wieńca trackiego oraz największego na świecie zbioru 20 rytonów - misternie rzeźbionych złotych i srebrnych naczyń do picia wina w kształcie rogu, zakończonych głowami zwierząt. Rytony to typowe trackie naczynia rytualne. Kolekcja jest wyjątkowo cenna. Kilka lat temu w wywiadzie prasowym Bożkow powiedział, że za jej część proponowano mu 600 mln euro. Obecnie znawcy sztuki wartość całości oceniają na ponad 1 mld euro. W 2017 roku Bożkow kupił ogromny budynek dawnej siedziby bułgarskiej telekomunikacji w centrum Sofii o powierzchni blisko 13,5 tys. metrów kwadratowych. Celem było wystawienie w niej kolekcji. Na razie znajduje się ona w siedzibie należącego do Bożkowa budynku holdingu (Nove Holding), nie jest publicznie dostępna. Z kolekcją zaczęły dziać się dziwne rzeczy Po wydaniu nakazu aresztowania biznesmena, który wyjechał do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, prokuratura wkroczyła do siedziby holdingu i z kolekcją zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Według przedstawicieli fundacji Tracja policjanci i prokuratorzy przystąpili do konfiskaty zbiorów, wynosząc artefakty w plastikowych torebkach i workach. Fundacja zaalarmowała Organizację Narodów Zjednoczonych do spraw Oświaty, Nauki i Kultury (UNESCO). Twierdzi, że z budynku wywieziono przedmioty metalowe, cenne obrazy i kamienne rzeźby, jednak prokuratura temu zaprzecza. Bułgarska Galeria Sztuk Pięknych potwierdziła z kolei, że otrzymała do przechowania obrazy z domu i biura Bożkowa, nie podała jednak ich opisu. Bożkow gromadził swoją kolekcję przez ok. 15 lat, pochodzenie wszystkich przedmiotów jednak nie jest znane. Według oficjalnej wersji fundacji biznesmen kupował na międzynarodowych przetargach dzieła sztuki antycznej, nielegalnie wywiezione z Bułgarii, i zabierał je go kraju. Tymczasem według prokuratora generalnego Iwana Geszewa "część tej kolekcji - mam nadzieję, że nie jest to większa część - została nabyta, wykopana, skradziona na bułgarskiej ziemi". O powiązaniach przedstawicieli Bożkowa ze światem nielegalnych poszukiwaczy skarbów bułgarskie media pisały, lecz nie przedstawiły na nie dowodów. Obawy ekspertów Kolekcja istnieje oficjalnie na mocy ustawy o prywatnych zbiorach sztuki z 2009 r. Ustawa ta zobowiązuje do identyfikacji i oceny dzieł sztuki w prywatnych kolekcjach, lecz nie wyznacza terminu na ich przeprowadzenie. Dotyczy to zresztą wszystkich zbiorów muzealnych w kraju i według dziennika "Sega" nie ma informacji, czy wszystkie zbiory posiadają taką identyfikację. Z ogólnej liczby 3000 dzieł w kolekcji Bożkowa identyfikację i oficjalne dokumenty rejestracyjne ma tylko 212. Identyfikacja jednego przedmiotu kosztuje 30 lewów (15 euro). Nie wiadomo, czy prokuratura zabrała przedmioty, które są zidentyfikowane. Przedmioty z kolekcji Bożkowa użyczane były na wystawy w Niemczech i Rosji, a także w Brukseli z okazji przystąpienia Bułgarii do Unii Europejskiej. Los kolekcji jest na razie niepewny. Eksperci obawiają się, że najbardziej wartościowe egzemplarze mogą zginąć lub zostać nielegalnie wywiezione z kraju, co w przypadku bułgarskich dzieł sztuki zdarzało się nieraz. W połowie stycznia b.r. w Nowym Jorku na aukcji za 47 tys. dolarów sprzedano medalion panującego w latach 814-831 bułgarskiego chana Omurtaga. Bułgarskie władze twierdziły, że nie wiedzą, jak cenny przedmiot znalazł się za granicą. Nabywca był anonimowy.