Jim Fitton pojechał do Iraku razem z wycieczką. Podczas podróży po kraju grupa odwiedzała historyczne miejsca m.in. starożytne miasto Eridu, które dawniej leżało w Mezopotamii. Mężczyzna, który jest emerytowanym geologiem, zabrał stamtąd małe fragmenty ceramiki, które znalazł na ziemi. Według relacji rodziny mężczyzny, przewodnicy zapewniali 66-latka, że jest to legalne. Grozi mu kara śmierci Jednak gdy mężczyzna próbował wyjechać z Iraku został zatrzymany i oskarżony o próbę przemytu starożytnych artefaktów. 66-latkowi, który wkrótce ma stanąć przed sądem, grozi kara śmierci. Dzieci pana Fittona wystosowały w internecie apel do brytyjskiego rządu o pomoc w uratowaniu ich ojca. "Mamy dni na uratowanie go przed wydaniem wyroku. (...) Nasz prawnik przygotował projekt umorzenia sprawy i natychmiastowej repatriacji naszego ojca, co wymaga wsparcia Ministerstwa Spraw Zagranicznych" - poinformowała rodzina w oświadczeniu. Według nich przedmioty, które zabrał mężczyzna nie miały wartości archeologicznej. "Te fragmenty były na otwartej przestrzeni, niestrzeżone i bez specjalnego oznakowania. Przewodnicy również zbierali odłamki jako pamiątki. Członkom grupy powiedziano, że nie będzie to żadnym problemem, ponieważ nie mają one żadnej wartości ekonomicznej ani historycznej" - dodają dzieci mężczyzny. Tysiące ludzi podpisało petycję Jak przekonują, ich ojciec często przywoził do domu drobne pamiątki ze swoich wypraw, aby przypominały mu podróż oraz aby podzielić się swoimi doświadczeniami z innymi. Sprawą zainteresowała się brytyjska parlamentarzystka Wera Hobhouse. "Proszę, pomóż uwolnić Jima, wzywając Ministerstwo Spraw Zagranicznych, aby zrobiło wszystko, co w jego mocy, aby uratować mu życie i sprowadzić go do domu" - napisała na Twitterze. Na jej apel odpowiedziała minister ds. Azji Amanda Milling, która zapewnił, że sprawa została poruszona podczas rozmowy z władzami Iraku. Internetową petycję w sprawie mężczyzny podpisało do tej pory blisko 57 tys. ludzi.