Blair zatańczy jak zagra mu kwartet
Negocjatorzy kwartetu bliskowschodniego - Unii Europejskiej, ONZ, Stanów Zjednoczonych i Rosji - spotkali się w czwartek wieczorem w Lizbonie. Po raz pierwszy - w nowej roli wysłannika kwartetu na Bliski Wschód - obecny był Tony Blair.
Amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice jeszcze w samolocie do stolicy Portugalii zaznaczyła, że "nie ma ważniejszego celu niż zdolne do istnienia państwo palestyńskie". Powtórzyła, że nie może być mowy o współpracy z radykalnym ugrupowaniem palestyńskim Hamas.
- Myślę, że Hamas wie, czego trzeba, by zyskać międzynarodowe poważanie - oświadczyła Rice na konferencji prasowej z szefem MSZ Portugalii Luisem Amado krótko przed spotkaniem negocjatorów kwartetu.
Powtórzyła, że kwartet nie będzie współpracował z Hamasem, dopóki ten nie uzna prawa Izraela do istnienia i nie wyrzeknie się terroryzmu.
Było to pierwsze spotkanie kwartetu na tak wysokim szczeblu od kiedy Hamas przejął całkowitą kontrolę nad Strefą Gazy w połowie czerwca.
Rice z uznaniem mówiła o byłym brytyjskim premierze, którego nazwała bardzo utalentowanym i szanowanym na świecie. Jej zdaniem może on wnieść powiew świeżego powietrza do rozmów między Izraelem a Palestyńczykami, które utknęły w martwym punkcie.
Blair uzyskał nominację kwartetu 27 czerwca. Rzeczniczka ONZ Michele Montas poinformowała, że jako wysłannik Blair będzie "zabiegał o międzynarodową pomoc dla Palestyńczyków, bezpośrednio współpracując z państwami-darczyńcami oraz istniejącymi organami koordynacyjnymi".
W komunikacie kwartetu madryckiego dodano, że Blair będzie także działał na rzecz stworzenia programu rozwoju gospodarczego Autonomii Palestyńskiej.
Rice wyjaśniła w czwartek, że funkcje Blaira mają być komplementarne ze staraniami dyplomatycznymi prowadzonymi przez Waszyngton.
- Jest dużo sensu w tym, że jego poświęcenie w pomaganiu Palestyńczykom w budowie instytucji państwowych, w posuwaniu naprzód gospodarki i w dążeniu do stworzenia silnego palestyńskiego partnera jest doskonale skoordynowane z naszymi staraniami na rzecz ustanowienia państwa (palestyńskiego) - podkreśliła szefowa amerykańskiej dyplomacji.
Jak oświadczyła, "istnieją negocjacje polityczne, do prowadzenia których - z różnych powodów - zdeterminowane są Stany Zjednoczone, we współpracy z kwartetem".
Sam Blair ocenił w czwartek rano w Madrycie, że jest ważne, by Palestyńczycy wzięli na siebie odpowiedzialność i byli w stanie "rządzić i zagwarantować sobie bezpieczeństwo i spokój publiczny".
INTERIA.PL/PAP