W liście otwartym, do którego dotarły ukraińskie media, wojskowi podkreślają, że rosyjska okupacja terytoriów przyjaznej Białorusi Ukrainy i próba wciągnięcia Białorusi do wojny przez prezydenta Rosji Władimira Putina "jest niczym innym jak zniszczeniem suwerenności Republiki Białorusi". Wojsko zwraca uwagę na fakt, że wsparcie Putina w agresji "pociągnie za sobą ogromne straty ludzkie wśród ludności wojskowej i cywilnej", a wejście do wojny z Ukrainą "oraz krajami Europy i Ameryki, które wspierają jej suwerenność" uczyni z Białorusi państwo zbójeckie na długi czas". Bezpośredni atak z Białorusi "jest mało prawdopodobny" - Ryzyko wkroczenia armii białoruskiej na terytorium Ukrainy utrzymuje się, jednak obecnie bezpośredni atak jest mało prawdopodobny - ocenił w piątek przedstawiciel ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) Wadym Skibicki. Dodał, że siedem batalionów białoruskiego wojska przy granicy zmusza Ukrainę do utrzymywania części sił na tym kierunku.- Dzisiaj nie ma bezpośredniego zagrożenia ze strony Białorusi, dlatego że nie ma tam (na granicy z Ukrainą) zgrupowania, nie stworzono systemu dowodzenia. Takie działania bezpośrednio wskazywałyby na przygotowanie do działań bojowych - powiedział Skibicki w wywiadzie dla Telewizji Wojskowej Ukrainy. Wyjaśnił, że "obecność przy granicy siedmiu batalionów białoruskich (jak podaje Mińsk, w celu wzmocnienia ochrony granicy) zmusza dowództwo ukraińskie do angażowania dodatkowych sił i zwiększenia działań rozpoznawczych". Jego zdaniem takie kroki strony białoruskiej odciągają ukraińskie zasoby od frontu na wschodzie kraju i mają "podtrzymywać napięcie".Skibicki powiedział również, że wywiad ukraiński ma informacje o obecności na terytorium Białorusi rosyjskich grup dywersyjno-zwiadowczych, które "w razie konieczności mogą być wprowadzone na Ukrainę".