Arabia Saudyjska za konferencją bliskowschodnią
Arabia Saudyjska oświadczyła w środę, że popiera i weźmie udział w zaproponowanej przez prezydenta USA George'a W. Busha bliskowschodniej konferencji pokojowej. Konferencja ma odbyć się jeszcze w tym roku.
- Witamy z zadowoleniem tę inicjatywę - powiedział szef saudyjskiego MSZ książę Saud al-Fajsal w Dżuddzie na wspólnej konferencji prasowej z sekretarz stanu USA Condoleezzą Rice i ministrem obrony Robertem Gatesem.
W konferencji pokojowej ma m.in. wziąć udział Izrael.
Arabia Saudyjska nie utrzymuje kontaktów z Izraelem i jej obecność na konferencji pokojowej, obok przedstawicieli państwa żydowskiego, będzie dyplomatycznym przełomem.
Książę Fajsal poinformował też, że Arabia Saudyjska otworzy ponownie swą ambasadę w Bagdadzie, zamkniętą od czasu pierwszej wojny w Zatoce Perskiej w 1990 roku.
- Aby wesprzeć władze Iraku zdecydowaliśmy się wysłać delegację, która na miejscu ma się zająć uruchomieniem ambasady w Bagdadzie - powiedział szef saudyjskiego MSZ, co pani Rice przyjęła z zadowoleniem mówiąc, że "to jest poważny krok".
Al-Fajsal zażartował, że dowodem dobrej woli ze strony Arabii Saudyjskiej wobec Iraku jest niedzielny wynik finału Pucharu Azji w piłce nożnej, gdy iracka drużyna pokonała zespół saudyjski.
USA zarzucały ostatnio Arabii Saudyjskiej, że podkopuje wysiłki podejmowane w celu ustabilizowania sytuacji w Iraku i wspiera finansowo ugrupowania sunnickie w tym kraju.
Według szacunków amerykańskich służb wojskowych i wywiadowczych na 60 do 80 zagranicznych bojowników, którzy przenikają do Iraku każdego miesiąca, niemal połowa przybywa z Arabii Saudyjskiej, której władze nie robią wystarczająco dużo, by ten napływ powstrzymać.
Z kolei Arabia Saudyjska nie kryje obaw, że rząd szyickiego premiera Nuriego al-Malikiego nie broni wystarczająco interesów sunnickiej mniejszości.
W poniedziałek USA ogłosiły plany pomocy wojskowej w wysokości 13 mld dolarów dla Egiptu, 30 mld dolarów dla Izraela i 20 mld dolarów dla Arabii Saudyjskiej. Pozostałe kraje Zatoki Perskiej, które są sojusznikami Waszyngtonu, mają otrzymać dostawy broni o łącznej wartości ok. 20 mld dolarów.
Nowe amerykańskie kontrakty mają zapobiegać negatywnym wpływom Al- Kaidy i Hezbollahu oraz Syrii i Iranu w regionie.
INTERIA.PL/PAP