Sąd apelacyjny wziął jednak pod uwagę jedynie kwestie proceduralne, a nie rozstrzygał sporu w kwestii zasadności roszczeń i ich wysokości. Sprawa ta może być przedmiotem kolejnego postępowania, czyli może wrócić do sądu polubownego. Sprawa cywilna z powództwa Lesa Gondora, b. właściciela Pogoni Szczecin przeciw władzom Szczecina, za uniemożliwienie inwestycji na terenach wokół stadionu klubu toczyła się przed różnymi sądami od 2003 r. W sporze chodziło o umowę zawartą kilka lat temu przez ówczesny zarząd miasta ze spółką Gondora Mat Trade (obecnie w upadłości). Zgodnie z umową, spółka w zamian za inwestowanie w szczecińską Pogoń miała otrzymać w wieloletnią dzierżawę 18 ha atrakcyjnego terenu wokół stadionu. Miasto zerwało tę umowę. Sąd Apelacyjny oddalił apelację Mat Trade, tym samym utrzymał wyrok sądu okręgowego z 2004 r., uchylający wyrok sądu polubownego z 2003 r. Sąd polubowny swym wyrokiem uwzględnił powództwo spółki i zasądził wypłatę przez miasto odszkodowania. Wyrok SA jest prawomocny. Stronom przysługuje kasacja do Sądu Najwyższego. W uzasadnieniu środowego wyroku sąd podkreślił, że sąd polubowny uchybił praworządności, bowiem naruszył prawo do równego traktowania stron, prawo do uczciwego i równego traktowania kontrahentów, co miało wpływ na treść jego orzeczenia. Wytknął też sądowi polubownemu, że naruszył szereg reguł proceduralnych. - Bardzo cieszę się z tego rozstrzygnięcia. Zawsze wierzyłem, że racja jest po naszej stronie. Miasto i jego mieszkańcy nie mogą ponosić odpowiedzialności za błędy popełnione przez sąd polubowny. Powtarzałem od początku, że zgoda na sąd polubowny była błędem, a sposób rozstrzygnięcia sprawy przez ten sąd - skandaliczny - uznał po wyroku prezydent Szczecina Piotr Krzystek w przesłanym mediom oświadczeniu. Les Gondor zapowiedział zaś dziennikarzom, że będzie dochodził odszkodowania. - Myślę, że sąd polubowny poprawi błędy, które mu wytknięto i zamiast 40 mln zł może będziemy mieli 50 mln (chodzi o odsetki - red.) za rok, dwa czy trzy. Jestem cierpliwy - dodał. Porozumienie z Mat Trade w 2002 r. parafował zarząd Szczecina. Następny prezydent miasta Marian Jurczyk zerwał jednak umowę. Jednym z powodów było m.in. to, że miasto nie mogło dojść do porozumienia z inwestorem w sprawie przebudowy dróg wokół stadionu. Po zerwaniu umowy główny udziałowiec Sportowej Spółki Akcyjnej Pogoń zaprzestał jej finansowania. Sprawą zajął się w lipcu 2003 r. sąd polubowny, który przyznał rację biznesmenowi i nakazał wypłatę odszkodowania władzom Szczecina - ponad 18 mln zł odszkodowania oraz 11 mln zł z tytułu odsetek. Miasto zaskarżyło ten wyrok do sądu gospodarczego, który go uchylił w listopadzie 2004 r. Sąd uznał wówczas, że rozstrzygnięcie sądu polubownego było sprzeczne z prawem. W ocenie sądu gospodarczego, sąd polubowny nie był należytą instytucją do rozpatrywania tego typu sprawy - mógł zajmować się jedynie kwestią spłaty zadłużenia Pogoni. Sprawa przeszła potem przez wszystkie instancje sądowe, łącznie z Sądem Najwyższym, który uwzględniając argumenty władz miasta, przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia w II instancji. SN nie zaaprobował zeszłorocznego rozstrzygnięcia Sądu Apelacyjnego w Szczecinie, podtrzymującego werdykt, w myśl którego sąd polubowny rozstrzygnął wszystko prawidłowo i Gondorowi należą się pieniądze.