13 listopada prezydent Andrzej Duda powierzył misję utworzenia nowego rządu dotychczasowemu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu. W poniedziałek minie kolejny istotny termin konstytucyjny. To wtedy prezydent powoła prezesa Rady Ministrów oraz odbierze przysięgę od jej nowych członków. Następnie, w ciągu 14 dni premier wygłosi w Sejmie exposé, po którym posłowie zagłosują nad udzieleniem rządowi wotum zaufania. PiS nie dysponuje większością w Sejmie, zatem nowy rząd Mateusza Morawieckiego najprawdopodobniej nie uzyska akceptacji. Ministrowie pozostaną jednak ministrami. Rząd Mateusza Morawieckiego. "Tymczasowe" rozwiązanie - Do czasu powołania nowego rządu ten gabinet wykonuje swoje uprawnienia - mówi Interii prof. Piotr Uziębło z Uniwersytetu Gdańskiego, specjalista w zakresie prawa konstytucyjnego. Jak dodaje ekspert, rząd Mateusza Morawieckiego będzie rządem "tymczasowym". - To moment powołania przez prezydenta powoduje, że dochodzi do zmiany rządu. Do tej chwili, zgodnie z zasadą ciągłości władzy, jest zawsze jedna osoba, która pełni określoną funkcję, np. premiera, czy ministra. Wraz z powołaniem nowego, poprzedni opuszcza urząd - tłumaczy prof. Andrzej Jackiewicz, konstytucjonalista z Uniwersytetu w Białymstoku. "Rząd tymczasowy" będzie zatem funkcjonował do czasu, aż prezydent powoła na stanowiska premiera Donalda Tuska w tzw. drugim kroku konstytucyjnym. Prezydencki minister Andrzej Dera zapowiedział w TVN24, że najbardziej realna data zaprzysiężenia to 13 grudnia. Do tego czasu tymczasowym ministrom Morawieckiego będzie przysługiwała pełnia praw. - Nie można powiedzieć, że rząd będzie w jakiś sposób ograniczony. To kwestia pewnej kultury politycznej. Wiadomo, że taki rząd nie powinien podejmować nowych działań, powinien w zasadzie jedynie administrować, ale jeśli przygotuje projekt ustawy i skieruje go do Sejmu, to nie można powiedzieć, że projekt został wniesiony wadliwie - twierdzi prof. Piotr Uziębło. Wynagrodzenie polityków. Ile zarabiają ministrowie? Ministrom Mateusza Morawieckiego będzie przysługiwać także ministerialne wynagrodzenie. Mowa także o tych członkach przyszłego "tymczasowego" rządu, którzy nie pełnili dotychczas funkcji w rządzie. Możliwe bowiem, że premier dokona zmian personalnych względem poprzedniej kadencji i niektórzy politycy mogą zostać ministrami na zaledwie kilka tygodni. Ile więc zarobią członkowie tego rządu? Pensje premiera i ministrów reguluje rozporządzenie prezydenta "w sprawie szczegółowych zasad wynagradzania osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe". Zarobki członków rządu zależą od kwoty bazowej wskazanej w obowiązującej ustawie budżetowej. Kwota ta w budżecie na 2023 rok dla osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe wynosi 1 789,42 zł. W przypadku ministrów kwotę tę mnoży się razy 7,84. Dodatkowo członkom rządu przysługuje dodatek funkcyjny, który mnoży się razy 2,10. Oznacza to, że ministrowie zarabiają ok. 17 tys. 786 zł brutto. Do tego - w przypadku tych ministrów, którzy są posłami - dochodzi dieta parlamentarna w wysokości 4 tys. 33 zł brutto. "Rząd tymczasowy". Ministrowie dostaną odprawy Nawet kilkutygodniowy okres działania nowego rządu upoważnia premiera i ministrów nie tylko do wynagrodzenia, ale także do odpraw. Ich wysokość uzależniona jest jednak od kilku czynników. By dostać pełną pulę pieniędzy po zakończeniu misji w rządzie, trzeba spełnić podstawowy warunek: nie podjąć żadnej pracy. Dotyczy to również pracy w Sejmie, za którą przysługuje wynagrodzenie w postaci uposażenia poselskiego. - Jeśli poseł pobiera wynagrodzenie z Sejmu, odprawa z rządu nie jest bezwarunkowa. Wtedy przysługuje dodatek wyrównawczy. Jeżeli się pracuje i otrzymuje wynagrodzenie niższe niż pensja ministra, to wtedy odprawa wynosi tyle, ile równowartość tej różnicy - mówi prof. Andrzej Jackiewicz. W sytuacji, w której byli ministrowie będą zarabiali tyle samo lub więcej co w rządzie - nie dostaną ani odprawy, ani wyrównania. Odprawy dla byłych ministrów. Równowartość trzech pensji Wysokości odpraw uzależnione są od stażu w rządzie. Jeśli wynosi on dłużej niż rok, odprawa to równowartość trzech pensji ministra. Jest ona wypłacana przez trzy kolejne miesiące. W przypadku ministrów, którzy zostali posłami, każda suma zostanie pomniejszona o kwotę uposażenia poselskiego (12 tys. 826,64 zł brutto). Największe odprawy dostaną zatem ci ministrowie, którzy są w rządzie dłużej niż rok, a nie pełnią mandatu posła. W takiej sytuacji są minister klimatu i środowiska Anna Moskwa, minister finansów Magdalena Rzeczkowska oraz minister bez teki Włodzimierz Tomaszewski. Mogą oni dostać ok. 53 tys. 358 zł brutto. Ci ministrowie, którzy pełnili funkcje w rządzie od trzech do 12 miesięcy, otrzymają odprawę w wysokości dwóch pensji. Co z kolei z ministrami, którzy nie byli wcześniej w Radzie Ministrów, a zostaną członkami "tymczasowego rządu" Mateusza Morawieckiego? W przypadku stażu krótszego niż trzy miesiące, ministrom przysługuje odprawa w wysokości jednej pensji, czyli ok. 17,8 tys. zł brutto. Sam premier Mateusz Morawiecki otrzyma wyrównanie, jako że dostał się do Sejmu i otrzymuje uposażenie oraz dietę. W jego przypadku wyniesie ono około 23 tys. zł brutto za trzy miesiące. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!