Pierwszy wiec Trumpa po zamachu. "Przyjąłem kulę za demokrację"
- Demokraci wciąż powtarzają: "Trump jest zagrożeniem dla demokracji". A ja mówię: "Co do diabła zrobiłem dla demokracji? W ubiegłym tygodniu przyjąłem kulę za demokrację" - powiedział podczas wiecu wyborczego w Michigan republikanin. Tymczasem na jaw wychodzą nowe fakty w sprawie zeszłotygodniowego zamachu na życie 78-latka.
Tydzień od zamachu oraz kilkadziesiąt godzin po konwencji Partii Republikańskiej Donald Trump wrócił na wyborczy szlak. Na pierwszy wiec, rozpoczynający oficjalnie kampanię wyborczą, wybrano Michigan - jeden z kluczowych stanów "wahających się" (ang. swing states), który współdecyduje o szansach kandydata do Białego Domu.
- Stoję przed wami tylko dzięki łasce Boga Wszechmogącego. To prawda. Nie powinno mnie tu być. Nie powinno mnie tu być - powiedział swoim zwolennikom 78-letni polityk. Krótko przed wiecem wieloletni lekarz byłego prezydenta ujawnił, że jedna z kul minęła jego głowę o niecałe ćwierć cala (0,635 - red.).
- Demokraci wciąż powtarzają: "Trump jest zagrożeniem dla demokracji". A ja mówię: "Co do diabła zrobiłem dla demokracji? W ubiegłym tygodniu przyjąłem kulę za demokrację" - mówił republikanin.
Wybory w USA. Donald Trump: Demokraci nie wiedzą kto jest ich kandydatem
W wystąpieniu milioner nie zostawił także suchej nitki na swoich politycznych przeciwnikach.
- Demokraci mają wiele problemów. Po pierwsze, nie wiedzą kto jest ich kandydatem - powiedział z przekąsem Donald Trump, co wywołało aplauz zwolenników.
- Ten gość (Joe Biden - red) idzie i zbiera głosy, a oni chcą to teraz zaprzepaścić - powiedział Trump, nawiązując do potencjalnej nominacji Bidena u demokratów.
- Jak widzicie, Partia Demokratyczna nie jest partią demokracji. Oni w istocie są wrogami demokracji - stwierdził.
Wybory prezydenckie w USA. FBI o zamachu na Trumpa
Równolegle do kampanii wyborczej FBI wyjaśnia przyczyny i okoliczności zamachu na życie kandydata republikanów. W ubiegłą sobotę 20-letni napastnik zdołał oddać strzały z karabinu AR-15 z dachu budynku, znajdującego się około 150 metrów od Trumpa w czasie wiecu przedwyborczego. Republikanin został postrzelony w ucho. Jeden z uczestników wydarzenia zginął, a dwie inne osoby doznały poważnych obrażeń.
Według "Washington Post" - który cytuje cztery osoby zaznajomione z tematem - Secret Service na przestrzeni dwóch lat odrzucało prośby ludzi Trumpa dotyczące zwiększenia jego ochrony.
"Formacja zapewnia najwyższy poziom ochrony urzędującym prezydentom i urzędnikom. Zdaniem byłych agentów Secret Service, byli prezydenci są objęci znacznie mniejszą ochroną, ale wysoka pozycja Trumpa (...) sprawia, że stanowi on innego rodzaju wyzwanie niż większość byłych prezydentów" - zauważa wiodący amerykański dziennik.
W kontekście ostatnich wydarzeń doradcy byłego prezydenta obawiają się, że Secret Service wciąż nie zapewnia kandydatowi republikanów wystarczającej ochrony.
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!