W środę odbyły się zamknięte spotkania amerykańskich służb bezpieczeństwa z ustawodawcami w Izbie Reprezentantów i Senacie. W czasie ich trwania Secret Service przekazało szersze informacje na temat okoliczności zamachu na Donalda Trumpa, do którego doszło 13 lipca podczas wiecu wyborczego w Butler Township w Pensylwanii. Dyrektor FBI poinformował, że w sprawie dokonano już ponad 200 przesłuchań. Stwierdził też, że nie udało się dotąd ustalić motywacji napastnika. Zamach na Donalda Trumpa. Secret Service obserwowało zamachowca na godzinę przed atakiem Z doniesień przekazanych przez republikańskich polityków, którzy wzięli udział w briefingu, wynika że Thomas Matthew Crooks, 20-letni zamachowiec, został uznany za podejrzanego już na godzinę przed tym, jak oddał strzały w kierunku kandydata na prezydenta. Służby miały stracić go jednak z oczu, gdy "zniknął w tłumie". Senator stanu Wyoming John Barrasso przekazał w rozmowie z Fox News, że podejrzenia służb miało wzbudzić wyposażenie, jakie miał przy sobie Crooks: plecak i dalmierz (przyrząd do mierzenia odległości). Według informacji przekazanych CBS przez jednego z funkcjonariuszy służb, snajper z lokalnej grupy taktycznej wykonał zdjęcie 20-latka używającego dalmierza i zgłosił ten fakt stanowisku dowodzenia. Crooks miał zostać zauważony ponownie na 20 minut przed zamachem. Co więcej, na terenie targowym hrabstwa Butler, gdzie doszło do zdarzenia, zaobserwowany został już kilka dni wcześniej. W rozmowie z CBS zarządca Butler Township zdradził, że na chwilę przed atakiem lokalny policjant, który wszedł na dach, stanął twarzą w twarz z napastnikiem. Crooks skierował broń w jego stronę, a bezbronny funkcjonariusz rzucił się na ziemię. Chwilę później zamachowiec zaczął strzelać do Trumpa. W wyniku śledztwa dokonano przeglądu telefonu Crooksa. Mężczyzna miał oglądać w internecie zdjęcia Donalda Trumpa i Joe Bidena. W ostatnim czasie wyszukiwał też informacje na temat objawów zaburzeń depresyjnych. Zamach na Donalda Trumpa. Republikanie żądają zmian na stanowiskach służb "Jestem przerażona faktem, że Secret Service wiedziało o zagrożeniu jeszcze zanim prezydent Trump wyszedł na scenę" - napisała w mediach społecznościowych senator Marsha Blackburn z Tennessee. Podobnych wyrazów oburzenia jest dużo więcej. Mike Lee, przedstawiciel stanu Utah pisał o "rażących uchybieniach w zakresie bezpieczeństwa" i wzywał do natychmiastowej zmiany w kierownictwie służb. Szefowa Secret Service Kimberly Cheatle, związana z organizacją od 27 lat, przyznała, że agencja zaufała policji, która miała zabezpieczyć budynek, na dachu którego przebywał zamachowiec. W przyszłym tygodniu Cheatle złoży zeznania przez Komisją Nadzoru Izby Reprezentantów i Komisją Bezpieczeństwa Wewnętrznego Izby Reprezentantów. Już teraz do jej rezygnacji wzywa republikański spiker Izby Reprezentantów Mike Johnson, który zapowiedział powstanie zespołu śledczego. - Będzie się składać z republikanów i demokratów, aby szybko dojść do sedna tej sprawy, by Amerykanie mogli uzyskać odpowiedzi, na które zasługują - deklarował w Fox News. Donald Trump cudem uniknął śmierci? O nieskuteczności zamachu na Donalda Trumpa zadecydowały milimetry. Eksperci wskazują, że gdyby tuż przed kontaktem z pociskiem, kandydat na prezydenta nie skierował głowy lekko w drugą stronę, jego życia być może nie udałoby się uratować. Ostatecznie został postrzelony w ucho. W poniedziałek Trump pojawił się na sesji konwencji wyborczej republikanów z niewielkim opatrunkiem na głowie. Oficjalnie został mianowany republikańskim kandydatem w wyborach, a jako swojego potencjalnego zastępcę ogłosił J. D. Vance'a ze stanu Ohio. Źródło: Fox News/BBC/CBS --- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!