W pozostałych sześciu województwach stwierdzono, że pavulon znajduje się wśród leków pozostających w dyspozycji stacji pogotowia ratunkowego, ale w tych województwach, z wyłączeniem łódzkiego, zużycie pavulonu było niewielkie, tj. od kilku do kilkunastu ampułek w skali roku. Kraków: Pogotowie bez leków zwiotczających Pavulon od tygodnia nie może być stosowany przez stacje pogotowia. Taką decyzję podjął minister zdrowia Mariusz Łapiński. Na razie nie ma decyzji jakim innym lekiem zastąpić ten zakazany. Decyzji o zastąpieniu pavulonu innym lekiem o podobnym działaniu nie podjęto jeszcze między innymi w małopolskim pogotowiu. Teoretycznie brak alternatywy może być groźny dla pacjentów. - Zawsze jest niebezpieczeństwo że środka zwiotczającego będziemy musieli użyć. Dlatego spieszymy się z decyzją, co do leku alternatywnego - twierdzi Małgorzata Poławska, szefowa małopolskiego pogotowia. Decyzja o zastąpieniu pavulonu innym lekiem, to jednak dopiero połowa problemu. Osobną kwestią jest sam zakup leków bowiem pogotowie nie może udać się do apteki - musi się odbyć normalny tryb zamówienia publicznego i wybranie najkorzystniejszej oferty. A tego potrzeba czasu. Jeden z aresztowanych lekarzy pracował w krotoszyńskim pogotowiu 49-letni lekarz Roman K. aresztowany w poniedziałek przez łódzki sąd pod zarzutem brania łapówek od firm pogrzebowych przez ponad pół roku pracował w powiatowej stacji pogotowia ratunkowego w Krotoszynie (woj. wielkopolskie). - Na drugi dzień po ukazaniu się w jednej z gazet reportażu o handlu zwłokami zawiesiłem Romana K. w wykonywaniu jakichkolwiek czynności - powiedział dyrektor miejscowego ZOZ-u Paweł Jakubek. Jak wyjaśnił, jego decyzja była konieczna "z uwagi na zagrożenie subiektywnymi, negatywnymi odczuciami ewentualnych pacjentów, a także prestiż samego pogotowia". Jakubek uznał również, że "niewątpliwy stres spowodowany ujawnieniem sytuacji w łódzkim pogotowiu, w którym Roman K. pracował przed zatrudnieniem w Krotoszynie przez 15 lat, uniemożliwia mu prawidłowe wykonywanie obowiązków lekarza". Lawina telefonów Ujawnienie nieprawidłowości w łódzkim pogotowiu spowodowało lawinę telefonów z informacjami o złej pracy służby zdrowia również w innych miastach. We Wrocławiu, od kilku dni na policyjną, anonimową infolinię dzwoni po kilkanaście osób dziennie. Dzielą się oni swoimi uwagami dotyczącymi wadliwej pracy placówek medycznych. Na razie policjanci nie ujawniają, czego konkretnie dotyczą informacje zgłaszane na infolinii. Tłumaczą, że nie chcą szkodzić środowisku lekarzy, ujawniając niesprawdzone informacje. Policjanci mówią, że wrocławianie dzwoniąc na policję, opowiadają o starych, sprawdzonych już sprawach, ale pojawiają się także nowe wątki. Spośród tych informacji 20 będzie dokładnie sprawdzonych przez funkcjonariuszy z wydziału kryminalnego. Jak dowiedziała się nieoficjalnie wrocławska reporterka RMF, część z badanych spraw dotyczy także niektórych stacji pogotowia ratunkowego we Wrocławiu.