Wojna w Ukrainie. Policja tropi kolaborantów, którzy współpracują z Rosją

Oprac.: Paulina Eliza Godlewska
- Nie mogę nawet nazwać tych ludzi Ukraińcami, mimo że mają ukraińskie paszporty, urodzili się tutaj i mieszkali tu przez całe życie - powiedział Ołeksandr Malisz, policjant, który zajmuje się tropieniem Ukraińców współpracujących z Rosją.

Ołeksandr Malisz, policjant nadzorujący miasta Kramatorsk i Słowiańsk w obwodzie donieckim, niechętnie nazywa osoby podejrzane o współpracę z Rosją, Ukraińcami. - Nie mogę nawet nazwać tych ludzi Ukraińcami, mimo że mają ukraińskie paszporty, urodzili się tutaj i mieszkali tu przez całe życie - powiedział Malisz w rozmowie z "The Guardian". - To nie są zawodowi szpiedzy, których szkolono w Moskwie i wysyłano tutaj - dodaje.
Informacje za pieniądze
Miasta, które nadzoruje Malisz kontrolowane są przez armię ukraińską, ale z trzech stron otaczają je siły rosyjskie. Częścią pracy policjanta jest tropienie kolaborantów pracujących na rzecz wroga. Jak przyznał Malisz, wśród mieszkańców są osoby, zwłaszcza w zmarginalizowanych grupach społecznych, z prorosyjskimi nastrojami.
Malisz wyjaśnił, że na Telegramie powstają prorosyjskie grupy, stworzone dla mieszkańców ukraińskich miast. Administrator takiej grupy wstawia ogłoszenie, w którym prosi o wskazanie współrzędnych lub zdjęcia z określonych miejsc w zamian za pieniądze. Za przekazanie informacji płacono równowartość do 2800 zł.
W procederze miała brać liczna grupa osób, Malisz nie przekazał jednak dokładnych danych.
Wojna w Ukrainie. Zatrzymano ponad 300 kolaborantów
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) od początku rosyjskiej agresji wykryła prawie 100 grup zwiadowczo-dywersyjnych i zatrzymała ponad 300 kolaborantów - poinformowało w piątek biuro prasowe SBU na Telegramie.
Między innymi zlikwidowano grupę dywersyjną, która "planowała przeprowadzenie zamachu na prezydenta Wołodymyra Zełenskiego oraz działania dywersyjne w Kijowie i innych rejonach kraju".
Oprócz tego w ostatnich dniach SBU rozpracowała w obwodzie żytomierskim 6-osobową grupę, która rozpowszechniała w mediach społecznościowych wrogą propagandę i prowadziła z mieszkańcami rozmowy agitacyjne, a w Kijowie zatrzymano dwóch mieszkańców, którzy wyłudzali od właściciela warsztatu samochodowego drogie wozy rzekomo na potrzeby armii ukraińskiej.
Z kolei w obwodzie wołyńskim udaremniono nielegalną sprzedaż kamizelek kuloodpornych i hełmów o wartości 18 tys. dolarów, które zostały wwiezione jako pomoc humanitarna.