Ruchy na Krymie mogą okazać się strategicznym błędem Rosji . "Irracjonalne"
- Rosja podejmuje duże ryzyko, przerzucając swoje MiG-31 na Krym - uważa ekspert wojskowy Serhij Zgurec. Ocenia ten ruch jako fatalny, tłumacząc, że myśliwce stają się w ten sposób dobrym celem dla ukraińskich systemów uderzeniowych. Zgurec wyjaśnia, że decyzja Moskwy jest ruchem czysto propagandowym. Poprzez stworzenie nowego zagrożenia na Morzu Czarnym, Kreml chce wywrzeć presję na Zachód.
- Widziałem zdjęcia satelitarne, które pokazują rozmieszczenie MiG-ów na krymskich lotniskach. Nie wiem, jak stare są te zdjęcia, wydają się być całkiem nowe. Myślę jednak, że Rosja podejmuje duże ryzyko, przerzucając MiGi-31 na Krym. Uważam, że będzie to dobry cel i zdobycz dla naszych systemów uderzeniowych - od systemów bezzałogowych po kierowane pociski manewrujące - powiedział Serhij Zgurec, ekspert wojskowy i właściciel firmy Defense Express.
Zgurec podkreślił, że uważa tę decyzję za "systemowy błąd Rosji". - Myślę, że taka okazja powinna zostać szybko wykorzystana - stwierdził.
Rosja wysyła myśliwce MiG na Krym. "Wygląda to irracjonalnie"
Według eksperta "patrolowanie" Morza Czarnego przez te samoloty nie wydaje się racjonalne, ponieważ liczba myśliwców, które Moskwa posiada, jest ograniczona. - Jeśli będą one głupio zmuszane do ciągłej służby, będzie to miało realny wpływ na rzeczywiste zmniejszenie potencjału i możliwości tych samolotów - wytłumaczył Zgurec.
Według niego, jest to "posunięcie propagandowe Rosji, aby po raz kolejny spróbować wywrzeć presję na Zachód w związku z pojawieniem się nowych zagrożeń".
- Z punktu widzenia strategii wojskowej myślę, że szybko wycofają się z Krymu z tymi MiG-ami i nie będą patrolować Morza Czarnego tymi samolotami. Wygląda to absolutnie irracjonalnie - ocenił Zgurec.
Myśliwce MiG-31 nad Morzem Czarnym. Pojawiły się zdjęcia satelitarne
W środę, 18 października Władimir Putin zapowiedział, że myśliwce MiG-31, które przenoszą system rakietowy Kindżał, będą patrolować Morze Czarne.
W piątek samoloty zostały zauważone na okupowanym Krymie. Mają o tym świadczyć opublikowane w mediach społecznościowych zdjęcia satelitarne. Widać na nich, że na pasie startowym oprócz Su-30 i Su-27, znajdują się również cztery MiGi-31. Zdjęcia wykonano 15 października.
Do gróźb Putina odniosły się ukraińskie siły zbrojne. Natalia Humeniuk, rzeczniczka sił obronnych "Południe", powiedziała, że słowa dyktatora "były kolejnym naciskiem na ludność południowych regionów i próbą przestraszenia ludzi". Podkreśliła, że w przypadku startu MiGa-31, w całym kraju zostanie podniesiony alarm, więc "nie ma znaczenia, z której linii uderzą".
- Nowe groźby Władimira Putina, że przenoszące rakiety Kindżał, MiGi-31 będą patrolować Morze Czarne, niczego nie zmieniają dla wojsk ukraińskich - powiedział z kolei rzecznik sił powietrznych pułkownik Jurij Ignat.
Źródło: Espreso TV, Unian
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!