Rosjanie szturmują granicę z Gruzją. Na miejsce zmierza konwój wojskowy
Rosjanie, którzy uciekają przed mobilizacją, oblegają przejście graniczne z Gruzją. W sieci pojawiły się zdjęcia 16 km kolejki samochodów przed granicą. W odpowiedzi na ucieczkę mężczyzn z kraju Rosja zapowiedziała utworzenie punktu mobilizacyjnego na granicy. Na miejsce zmierza też konwój rosyjskiego sprzętu wojskowego.
Po ogłoszeniu mobilizacji przez Władimira Putina Rosjanie zaczęli masowo wykupować bilety lotnicze, a także szturmować granice, by uciec z kraju. Wielogodzinne kolejki utworzyły się na granicy z Gruzją, Finlandią i Kazachstanem.
Mobilizacja w Rosji. Rosjanie uciekają do Gruzji
Ukraińska agencja Unian udostępniła zdjęcia satelitarne, na których widać długie kolejki Rosjan uciekających z kraju przed mobilizacją do Gruzji. Obecnie kolejki wynoszą nie mniej niż 16 km od przejścia granicznego.
Jak donosi białoruski portal Nexta, z Władykaukazu (miasto Republiki Północnej Osetii-Alanii) w kierunku gruzińskiej granicy przemieszcza się konwój rosyjskiego sprzętu wojskowego. "Otworzą tam punkt mobilizacyjny dla Rosjan" - czytamy.
O stworzeniu punktu mobilizacyjnego na głównym przejściu granicznym między Rosją a Gruzją w miejscowości Wierchnij Łars ukraińskie media informowały już wcześniej we wtorek. Jak przekazywano, Rosja oficjalnie oświadczyła, że punkt mobilizacyjny na granicy zostanie utworzony.
Gruzja: Nie zamkniemy granic
Minister spraw wewnętrznych Vakhtang Gomelauri powiadomił, że Gruzja nie zamknie granicy. - Są dla mnie niezrozumiałe żądania części opozycji, by zamknąć granicę z Rosją, ani drugiej, która chce przyjmować większą liczbę Rosjan. Nie mamy powodu, by zamykać granice z Rosją - powiedział, cytowany przez agencję Unian.
Obecnie granicę Rosji z Gruzją można przekraczać także pieszo.
W ostatnich dniach pojawiały się także informacje przekazywane przez niezależny portal Meduza, że Rosja zamierza wprowadzić zakaz wyjazdu z kraju dla mężczyzn w wieku poborowym. Zakaz miałby zostać wprowadzony po przeprowadzonych referendach na okupowanych przez siły rosyjskie ukraińskich terytoriach.
Doniesienia zdementował rzecznik prasowy prezydenta Federacji Rosyjskiej Dmitrij Pieskow. Jak stwierdził, "nic nie wie" o takim pomyśle.