Łukaszenka chce, by wagnerowcy szkolili białoruską armię. "Znam ich od dawna"

Oprac.: Sebastian Przybył
- Chcemy, by Grupa Wagnera szkoliła naszą armię, jeśli bojownicy przyjadą na Białoruś i zechcą przekazać nam swoje umiejętności oraz doświadczenie - powiedział Alaksandr Łukaszenka. Dyktator podkreślił, że najemnicy Prigożyna to "ludzie, którzy walczyli na całym świecie o ustanowienie normalnej cywilizacji", a także przestrzegł świat przed "kryzysem militarno-politycznym na skalę globalną". Porównał również Polskę do Ukrainy i nazwał ją "poligonem zastępczym" wojny Zachodu z Rosją i Białorusią.

Białoruś przygotowuje się do obchodów Dnia Niepodległości, które przypadają na 3 lipca - dzień, gdy do Mińska kroczyła Armia Czerwona.
W związku z wydarzeniem Alaksandr Łukaszanka wygłosił oświadczenie, w którym zabiegał o to, by Grupa Wagnera pomogła w przeprowadzaniu szkoleń białoruskiej armii.
Alaksandr Łukaszenka: Chcemy, by Grupa Wagnera szkoliła naszą armię
- Niestety ich (wagnerowców - red.) tu nie ma, ale jeśli ich dowódcy przyjdą i przekażą nam swoje umiejętności oraz doświadczenie bojowe, przyjmiemy to - powiedział białoruski dyktator, cytowany przez państwową agencję Belta.
W swoim piątkowym stanowisku Łukaszenka powiedział również, że nie boi się członków Grupy Wagnera, ponieważ "zna ich od dawna".
- Są to ludzie, którzy walczyli na całym świecie o ustanowienie normalnej cywilizacji, dlatego Zachód nienawidzi ich tak dogłębnie - powiedział.
Białoruś: Łukaszenka ostrzega przed wojną. Porównuje Polskę do Ukrainy
Białoruski dyktator ostrzegł ponadto, że zbliża się "kryzys militarno-polityczny na skalę globalną, bez precedensu w historii ludzkości" i skrytykował Zachód za to, że nie dostrzega potrzeby dialogu w celu jego rozwiązania.
Oskarżył również Unię Europejską i Stany Zjednoczone o "dozbrajanie Polski w przyspieszonym tempie" i stwierdził, że Zachód robi z Polski "poligon zastępczy", aby użyć nasze państwo przeciwko Białorusi i Rosji, porównując je do Ukrainy.
- Tym samym powstaje kolejne siedlisko napięć, powstaje kolejna twierdza dla agresji najbardziej agresywnego kraju świata i niestety najpotężniejszego - Stanów Zjednoczonych - skwitował.
Grupa Wagnera na Białorusi. To efekt porozumień po marszu na Moskwę
Potencjalna obecność wagnerowców na Białorusi ma związek z nieudanym marszem na Moskwę oddziałów najemniczych, dowodzonych przez Jewgienija Prigożyna.
Kryzys został zażegnany dopiero po tym, jak Łukaszenka wynegocjował porozumienie, na mocy którego przywódca bojowników miał przenieść się na Białoruś, a jego żołnierze otrzymali możliwość wstąpienia do rosyjskiego wojska lub organów ścigania, a także powrotu do rodziny i bliskich lub wyjazdu na Białoruś.
Chociaż nie ma filmów ani zdjęć, na jakich widać Prigożyna na Białorusi, to zdjęcia satelitarne bazy lotniczej pod Mińskiem pokazały, że dwa samoloty powiązane z szefem wagnerowców wylądowały tam we wtorek rano - podaje CNN.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!