Schetyna: Tusk będzie kandydatem i faworytem wyborów
Donald Tusk będzie kandydatem PO na prezydenta i faworytem wyborów - jest przekonany gość Kontrwywiadu RMF FM Grzegorz Schetyna.
Konrad Piasecki: Dzień dobry, witam.
Grzegorz Schetyna: Kłaniam się.
Panie premierze, dopuszcza pan do siebie myśl o siłowym wariancie zakończenia okupacji kopalni "Budryk"?
Nie, nie dopuszczam. Nie biorę tego pod uwagę, dlatego że, jak wynika z ostatnich informacji, rozmowy są merytoryczne. Znajdują porozumienie górnicy, przedstawiciele związków z zarządem.
Ale dziś w nocy zaczęli górnicy zjeżdżać pod ziemię, zaczęli okupować kopalnię pod ziemią. To wygląda raczej na eskalację protestu, niż na jego kończenie i wygaszanie.
Raczej nie. Jestem - powiem szczerze - pod wrażeniem merytoryczności rozmów w pierwszym etapie. Liczę, że porozumienie zostanie znalezione z tego powodu, że jednak podwyżki, które proponuje zarząd spółki, są bardzo duże - to jest 11 procent.
A jeśli dyrekcja zwróciłaby się do policji z prośbą o pomoc w usunięciu górników to...?
Nie biorę tego wariantu pod uwagę. Zarząd spółki musi radzić sobie sam. Policja nie jest po to, żeby walczyć ze strajkującymi.
Gorzej może być, kiedy górnicy, a 7 stycznia ma rozpocząć się strajk generalny w Kompanii Węglowej, przyjadą do Warszawy. Pozwoli im pan demonstrować na ulicach miasta?
Jeżeli chcą strajkować, to jest ich święte prawo, jeżeli procedury prawne, ustawowe są realizowane. Tutaj niczego nie załatwią i górnicy dobrze o tym wiedzą. Ich podmiot, z którym muszą rozmawiać, jest w Katowicach.
Czyli nie mają po co przyjeżdżać do Warszawy?
Nie. Niech załatwiają wszystkie sprawy.
Ale gdyby mieli ochotę? Pan wie, że górnicy lubią sobie pochodzić po ulicach Warszawy?
Tak. Rzeczywiście mamy takie doświadczenie i pamiętamy te czasy. Wiele w Polsce się zmieniło, to także. Samoświadomość działaczy związkowych jest wystarczającą wiedzą, że walkę o podwyżki trzeba prowadzić na miejscu, w Katowicach, na Śląsku, a nie w ministerstwie finansów czy z przedstawicielami rządu. Rząd nie ma w tej sprawie nic do powiedzenia.
Obawiam się, że oni będą innego zdania, ale zobaczymy czy przyjadą. Grzegorz Schetyna także przewodniczący komisji wspólnej rządu i episkopatu w Kontrwywiadzie. Więcej w Panu konserwatysty czy liberała?
Jestem przede wszystkim wicepremierem tego rządu i ministrem spraw wewnętrznych, i wszystkie sprawy moich poglądów są tutaj drugo i trzeciorzędne.
Listy i apele biskupów to dla pana wskazówka czy wytyczna?
To jest oczywiście rzecz ważna, którą trzeba brać pod uwagę. Ja wierzę w rozmowę i dialog, i uważam, że ta komisja, w której będę miał przyjemność współuczestniczyć, będzie takim miejscem porozumienia, dialogu, rozmowy, wymiany informacji.
Ale po dialogu i porozumieniach musi w końcu przyjść czas na dyskusję. Finansowanie in vitro z budżetu - tak czy nie?
Na dzisiaj decydować będzie Rada Ministrów i będzie wsłuchiwać się w głos minister Kopacz. Dzisiaj ta sprawa nie jest priorytetowa dla rządu.
Bo dzisiaj to jest problem finansowy, ale za parę, kilkanaście miesięcy stanie się to problemem filozoficznym.
Dzisiaj są większe potrzeby.
Czy pan, jako polityk, uważa, że takie zabiegi powinny być finansowane z budżetu czy nie? Czy państwo powinno pomagać w zapłodnieniu in vitro czy nie?
Uważam, że trzeba bardzo poważnie wziąć pod uwagę taką możliwość, ale nie w pierwszej kolejności.
Bo stanowisko lidera pańskiej partii jest bardzo chwiejne w tej sprawie? Najpierw powiedział, że to warte poparcia, potem zaczął się z tego wycofywać.
Jesteśmy ciągle przed rozmową na posiedzeniu Rady Ministrów. To jest sprawa ważna, symboliczna też i światopoglądowa.
Więc pytam o pański światopogląd.
Więc mówię panu.
Pan mówi, że to jest decyzja Rady Ministrów, a ja pytam o pański światopogląd, a nie o decyzję Rady Ministrów.
Uważam, że tak. Jeśli pieniądze będą zabezpieczone na najpoważniejsze rzeczy w systemie zdrowia, to poważnie trzeba wziąć pod uwagę finansowania in vitro.
A warto wliczać ocenę z religii do średniej szkolnej?
Nie warto.
Bo jest wliczana.
Tak, ale to jest kwestia też debaty i rozmowy, trochę, moim zdaniem, tematu zastępczego, bo uważam, że takie rzeczy jak in vitro, sprawa ocen z religii pojawiają się dzisiaj tak naprawdę w ustach polityków SLD, którzy nigdy tak naprawdę tym się nie zajmowali.
No tak, ale są politycy, którzy muszą się tym zajmować i politycy o takich kwestiach też decydują. Roman Giertych decydował w jedna stronę, pytam, czy rząd Tuska będzie tę decyzję zmieniał. Religia w średniej zostanie wycofana ze średniej?
Proszę mnie nie pytać, bo tu będzie kluczowa opinia ministra edukacji, pani Hall.
Ale pan nie jest zwolennikiem takiego pomysłu?
Nie, nie jestem, ale to nie zmienia faktu, że podejmiemy tę decyzję ze względu na logikę, a nie ze względu na politykę.
A religia jako przedmiot maturalny?
To też jest sprawa mocno dyskusyjna i ja mogę mówić w swoim imieniu.
No to niech pan powie.
Ja uważam, że to jest kwestia przygotowania, pytania, czy szkoły są przygotowane do przeprowadzenia religii, czy to nie będzie rzecz, która będzie wyglądać niepoważnie.
Nie, to raczej jest pytanie, czy to ma być przedmiot ideologiczny, czy to jest rzeczywisty przedmiot, którego uczniowie mogą się nauczyć tak jak fizyki, chemii czy biologii.
I to jest główne pytanie. Po tych pierwszych zdaniach minister Hall, uważam, że nie jest ona tak mocno zaangażowana w ten pomysł, więc wydaje mi się, że on się nie powtórzy.
Panie ministrze, panie premierze, widział pan kiedyś, żeby któryś z byłych prezydentów przymierał głodem, byłych prezydentów Polski?
Nie, nie widziałem.
Warto im podnosić pensje, rzeczywiście?
Warto, żeby godnie żyli.
Ale oni świetnie żyją. Lech Wałęsa wziął ostatnio dwadzieścia tysięcy za wykład dla jednego z supermarketów, Aleksander Kwaśniewski zarabia krocie na wykładach, Wojciech Jaruzelski żyje sobie dobrze z emerytury generalskiej, po co im podnosić pensje?
Ale jeśli pan zapyta o byłych premierów będzie pan miał tak samo dobre samopoczucie?
Nie ma ustawy o byłych premierach, jest tylko ustawa o byłych prezydentach. Leszka Millera pan tak żałuje bardzo, bo to zdaje się on ma najciężej?
Jana Olszewskiego.
Krzysztofa Bieleckiego trochę mniej, bo jemu jakoś tam koniec z końcem udaje się wiązać.
To jest kwestia szacunku do stanowiska, źle nie mają to nie jest temat główny. W Polsce pieniądze z budżetu potrzebne są w wielu innych miejscach, a nie były emerytowanym politykom.
Ale rzeczywiście myślicie o podniesieniu im tych pensji?
Nie. To nie jest temat ani rządu, ani klubu, to jest raczej kwestia szacunku do byłych prezydentów.
Szef klub pan Chlebowski mówi, że ich wynagrodzenia są żenująco niskie, powinny znacznie wzrosnąć i będziemy w tej sprawie podejmować decyzje.
Nie znam tej sprawy, mam inne zdanie, ale w tym nie ma żadnego projektu politycznego.
I jeszcze na koniec zapytam, czy Tusk powinien się szykować do wyborów prezydenckich, pańskim zdaniem?
Wszyscy powinniśmy się szykować.
Ja się na przykład nie szykuję.
A nie będzie pan głosował?
Będę, ale jako obywatel na parę dni przed wyborami prezydenckimi podejmę decyzję.
Bliżej, niż dalej, bo to tylko dwa lata.
Widzi pan jakiegoś innego kandydata w Platformie?
Nie.
Czyli tylko Tusk?
Uważam, że jest naturalnym kandydatem, szefem Platformy, dobrym premierem i osobą, do której Polacy mają zaufanie.
A może Kazimierz Marcinkiewicz?
Ale z tego co wiem, nie jest w Platformie Obywatelskiej.
Ale gdzieś w okolicach zaczyna się coraz bardziej sytuować.
Donald Tusk, jestem przekonany, będzie kandydatem i faworytem tych wyborów.
Wicepremier, minister spraw wewnętrznych Grzegorz Schetyna, dziękuję bardzo.
Dziękuję.