Po tym, jak we wrześniu 2021 r. ujawniliśmy, co działo się w Okręgowym Inspektoracie w Opolu, zrezygnował ówczesny szef tej jednostki, Arkadiusz Kapuścik. - Sytuacja w Opolu nie jest dobra - przyznawał bez ogródek Janusz Śniadek z PiS, szef Rady Ochrony Pracy. Na sali sądowej zapadł właśnie wyrok dotyczący afery sprzed dwóch lat. Z opolskiego oddziału docierały informacje o donosach, mobbingu, zastraszaniu, poniżaniu czy zaniżaniu nagród. Inspektor pracy, która rozmawiała wówczas z Interią o swojej sytuacji, usłyszała później poważne oskarżenia. Kierownictwo wytoczyło ciężkie działa. Starszej inspektor pracy z wieloletnim doświadczeniem zarzucano ujawnienie osobie nieuprawnionej treści skarg pracownika, nakłanianie innego inspektora do potwierdzenia nieprawdy, podanie nieprawdy w firmowym systemie, nierzetelne dokumentowania podróży oraz utrzymywanie nieformalnych relacji z szefem. Po postępowaniu przeprowadzonym przez inspektorów z Sekcji Kontroli Wewnętrznej główna inspektor pracy zdecydowała o zwolnieniu z pracy bohaterki tekstu Interii. Inspektor pracy z Opola zdecydowała się zaskarżyć decyzję, a 14 kwietnia 2023 r. Sąd Rejonowy w tym mieście wydał wyrok korzystny dla obciążanej inspektor pracy. Sędzia Mirosława Banasiewicz zdecydowała o przywróceniu jej do pracy i wypłacie przez PIP 21 600 zł brutto tytułem wynagrodzenia za czas pozostawiania powódki bez pracy. Dlaczego instytucja, która ma chronić prawa pracowników, przegrywa przed sądem pracy z własnym inspektorem? Sformułowanie zarzutów nie byłoby możliwe, gdyby nie praca Roberta Pietrzaka, szefa Sekcji Kontroli Wewnętrznej, który kontroluje swoich kolegów z całej Polski. Podczas decyzji o zwolnieniu kobietę oceniono przede wszystkim przez pryzmat raportu sporządzonego przez wewnętrzną jednostkę PIP. Bez potwierdzenia Kilka tygodni temu ujawniliśmy jedną z najbardziej skrywanych tajemnic Głównego Inspektoratu Pracy. Podaliśmy, że Pietrzakiem interesuje się łódzka prokuratura. - W ramach czynności sprawdzających przyjęto zawiadomienie o przestępstwie od Jerzego S. i wszczęto śledztwo o składanie fałszywych zeznań. Do popełnienia przestępstwa miało dojść w trakcie postępowania toczącego się przed VIII Wydziałem Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Okręgowego w Łodzi - przekazał nam prokurator Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi. Uzasadnienie sporządzone przez Sąd Rejonowy w Opolu rzuca konkretne światło na pracę ścisłego kierownictwa Sekcji Kontroli Wewnętrznej GIP. Jego wnioski sąd uznaje za częściowo bezzasadne. Wymiar sprawiedliwości ma również nie najlepszą opinię o słowach Dariusza Mińkowskiego, zastępcy głównego inspektora pracy w urzędzie Katarzyny Łażewskiej-Hrycko. W uzasadnieniu sąd pisze wprost: nie wierzy zeznaniom zastępcy szefowej PIP. Mińkowski opowiadał, że po uzyskaniu sprawozdania od Pietrzaka kierownictwo przeprowadziła dalsze czynności sprawdzające i wyjaśniające. "Zeznania dotyczące uzupełniającego postępowania wyjaśniającego nie znajdowały potwierdzenia w zeznaniach Roberta Pietrzaka, jak i w żadnej dokumentacji przedłożonej do akt sprawy" - podkreśla sędzia Banasiewicz. Jak utopić człowieka To zespół kontrolny z Sekcji Kontroli Wewnętrznej GIP miał zbadać okoliczności dotyczące inspektor pracy, której losy opisywaliśmy w Interii. Raport miał być gwoździem do trumny pracownicy. Choć przed sądem główna księgowa zezna, że nagrody powódki nie odbiegały wysokością od nagród innych pracowników, kierownictwo PIP podjęło decyzje, które odbiły się na całym życiu pani inspektor. Jak podnosi sąd, przyczyny wyrzucenia z pracy pracownicy opolskiej inspekcji "pozostały co do zasady niekonkretne i niewykazane". Sędzia Mirosława Banasiewicz wypunktowała też samego Roberta Pietrzaka. Jak pisze, kierownik Sekcji Kontroli Wewnętrznej posłużył się w swojej pracy wyrażeniami opisującymi przypuszczenie. We wnioskach ze sprawozdania czytamy zaś, że nie ma wątpliwości co do winy powódki. "Taki wniosek, zdaniem sądu, jest nieuprawniony, albowiem nie wynika z przeprowadzonego postępowania wyjaśniającego, a opiera się jedynie na dywagacjach, przy jednoczesnym istnieniu szeregu innych okoliczności" - zauważa opolski sąd. W uzasadnieniu wyroku możemy też czytać, że działania Pietrzaka wsparł Dariusz Mińkowski, jeden z najbliższych współpracowników szefowej PIP. Zastępca głównego inspektora pracy zapewniał przed sądem, że po zakończeniu pracy przez Pietrzaka GIP przeprowadził jeszcze własne postępowanie wyjaśniające. To miało ostatecznie pogrążyć wyrzucaną z pracy inspektor. "Do akt sprawy nie złożono żadnych dokumentów, które miałyby świadczyć o tym, że podstawą sformułowania zarzuty były jeszcze inne materiały ponad sprawozdanie Roberta Pietrzaka i załączniki do tego sprawozdania" - bez ogródek pisze sąd. Bez kontroli W uzasadnieniu wyroku czytamy, czarno na białym, że żadne prywatne relacje wyrzucanej inspektor nie miały wpływu na rzekome zawyżanie jej ocen. Nikt też nie wykonywał za nią pracy. W ocenie sądu powódka zawiniła, bo nie wskazała jednej z wizyt w planie pracy. Nie był to jednak wystarczający powód, aby "zastosować względem powódki rozwiązanie stosunku pracy bez zachowania okresu wypowiedzenia". - Jak wynika z uzasadnienia wyroku, rozwiązanie z powódką stosunku pracy bez zachowania okresu wypowiedzenia z powodu ciężkiego naruszenia podstawowych obowiązków pracowniczych było niezgodne z prawem - powiedział Interii sędzia Tomasz Mikołajczyk z Sądu Okręgowego w Opolu. - Na podstawie ustalonego w sprawie stanu faktycznego co do większości zarzutów (poza zarzutem dotyczącym nieujawnienia czynności kontrolnych) brak było możliwości przypisania powódce bezprawnego działania, jak i winy w jej działaniach - podkreśla. Wyrokiem z 14 kwietnia 2023 r. Sąd Rejonowy w Opolu przywrócił do pracy wyrzuconą inspektor na dotychczasowych warunkach pracy i płacy oraz zasądził od PIP 21 600 zł tytułem wynagrodzenia za czas pozostawiania bez pracy pod warunkiem podjęcia pracy przez powódkę u strony pozwanej. W sentencji zniesiono wzajemne koszty postępowania między stronami. Starszej inspektor pracy nie udało się jednak wygrać w sprawie wynagrodzenia za cały czas pozostawiania w gotowości do pracy. Sąd oddalił również wniosek o nałożenie na PIP obowiązku dalszego zatrudnienia powódki do czasu prawomocnego zakończenia postępowania. Wyrzucona pracownica odmówiła komentarza dla Interii. Jakub Szczepański