Kowal: Prezydent w "sali wstydu"? To niepoważne
Zdarza się, że poważne organizacje popełniają błędy - tak Paweł Kowal z PiS skomentował w Kontrwywiadzie RMF FM umieszczenie działalności Lecha Kaczyńskiego w "sali wstydu" organizacji Human Rights Watch.
Konrad Piasecki: Paweł Kowal uznawany za blisko związanego z Pałacem Prezydenci i samym Lechem Kaczyńskim. Dzień dobry.
Paweł Kowal: Dzień dobry. Dziękuję, że pan to ocenia, ale dobrze by było gdybym to od pana prezydenta usłyszał. Jeżeli kiedyś to usłyszę, będę zaszczycony.
Nigdy pan tego nie usłyszał?
Zawsze taki moment jest przyjemny, jeżeli się od pana prezydenta usłyszy, że się jest jego bardzo bliskim współpracownikiem.
A kiedy się pan tak blisko wiąże, chociaż nie słyszy tego z ust prezydenta, to widzi pan te wszystkie frakcje, koterie, podjazdowe wojenki i intrygi w Pałacu Prezydenckim, o których tak barwnie i ciekawie pisał sobotni "Dziennik"?
Raczej przecierałem oczy ze zdziwienia.
Dlaczego? Bo nieprawdziwe?
Dlatego, że nic o tym nie wiem, a myślę, że coś bym o tym wiedział, gdyby tak było. Myślę, że jak się pyta byłych pracowników Kancelarii Prezydenta, którzy z różnych powodów z niej odeszli, czy byłych polityków PiS - bo tam głównie tacy bohaterowie występują, zresztą wszyscy bez nazwisk, to można uzyskać mniej więcej takim efekt.
Będzie mnie pan przekonywał, że to jest zemsta tych, którzy porzucili prezydenta lub, których prezydent odrzucił?
Nie. Chcę powiedzieć, że to jest tak, jakby malować obraz tylko jednym kolorem.
Ale jest coś takiego, że za plecami prezydenta rzeczywiście odbywają się jakieś walki, jakieś targi, jakieś spory.
Ale pewnie w redakcji RMF FM jest podobnie. Nie dziwi pana chyba, że jedna osoba nie lubi drugiej. Tak jest między ludźmi, że nie wszyscy są tacy, jak byśmy sobie wyobrażali.
Tylko zastanawiam się, jaki jest tego efekt, a efekt jest czasem opłakany.
Efekt jest właśnie świetny.
To spójrzmy na sondaże, jak świetny jest tego efekt.
Proponuję panu w takim razie stronę internetową Kancelarii Prezydenta i porównanie konkretnych dokonań prezydenta Kaczyńskiego np. z poprzednikiem.
W jakiej dziedzinie np.?
Inicjatywy ustawodawcze, Traktat Lizboński, polityka pamięci, odznaczenia, powrót do źródeł - do tych osób, do których nigdy nie dostały odznaczenia.
Świetne orędzie, umieszczenie prezydenta w "sali wstydu" Human Rights Watch - to jest to osiągnięcie ostatnich dni.
Kompletnie nieporozumienie z tym HRW.
To znaczy, że Human Rights Watch się nie porozumiało z prezydentem?
Chyba nawet wczoraj Jacek Saryusz-Wolski, polityk PO, powiedział, że to niepoważne.
A dlaczego niepoważne? To jest poważna instytucja, poważna organizacja.
Zdarza się, że poważne organizacje popełniają błędy. Tutaj to wynika na kompletnym nieporozumieniu, o co chodziło w tym przemówieniu.
Wiadomo, o co chodziło. Pytanie, czym ono było ilustrowane. A było ilustrowane ślubem gejowskim.
Ale odnośmy się do faktów. Pseudoślubem gejowskim, które dwóch panów o orientacji homoseksualnej specjalnie nakręciło w celach promocji.
Absolutnie zgoda, ale umieszczenie tego w orędziu prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej chyba przyzna pan, że było nieszczęśliwe.
Ja się źle czuję, jako recenzent wystąpień prezydenta.
Bo nie chce pan krytykować Jacka Kurskiego.
Ja tego wystąpienia nie reżyserowałem. Pan by to zrobił inaczej, ja bym zrobił inaczej, Jacek Kurski zrobił inaczej.
Co gorsza nawet prezydent by to zrobił inaczej.
Tak, ale to wszystko nie zwalnia nas z odnoszenia się do faktów, a fakty są takie, że nie było tam niczego, co w moim najgłębszym przekonaniu, a proszę mi wierzyć, jako chrześcijanin staram się, żeby nigdy w życiu nie zrobić niczego, na co nie zezwala mi katechizm Kościoła katolickiego, na co nie zezwala nauczanie Kościoła przeciw osobom o innej orientacji seksualnej. W moim przekonaniu tam nie ma nic takiego, co by uzasadniało taką tezę.
To dlaczego pańskim zdaniem Human Rights Watch zrobiło to, co zrobiło?
Nie mam zielonego pojęcia. Jestem zdziwiony.
Nie ma pan żadnej tezy?
Nie mam żadnej swojej tezy z wyjątkiem tego, że często w walce politycznej używa się także pomówień, inwektyw i może takie dotarły do tej organizacji. Ludzie niestety rzadko sięgają do źródeł, czytają tekst, oglądają wystąpienie.
Jeszcze wracając do tego tekstu. Słyszał pan kiedyś z ust pana prezydenta, że nie zamierza walczyć o reelekcję?
Nie słyszałem.
A gdyby pan usłyszał, to by się pan bardzo zdziwił? Uważa pan, że prezydent się dobrze czuje na swoim miejscu?
Ja widziałem pana prezydenta w bardzo wielu sytuacjach i okazjach i miałem wrażenie, że się bardzo dobrze czuje na swoim miejscu.
Ja tez widziałem w wielu miejscach i wielu sytuacjach i czasami miałem wątpliwości, co do tego.
Pan miał wątpliwości, ja uważam inaczej. Tylko, jak ktoś nie chce przyznać tego, co prezydent robi, jak nie chce uznać roli konstytucyjnej prezydenta w Polsce, to wymyśla różne odczucia lubienia i nielubienia. Ja mam inne, ktoś ma inne.
Ale przyzna pan, że Kancelaria Prezydenta i prezydent wiele wpadek zaliczyli. Wspomnę chociaż order dla generała Jaruzelskiego, który nie wiadomo skąd się wziął.
To było wyjaśniane, dokładnie wiadomo skąd się wziął. Później przyznano, że to był błąd. Wziął się on z pewnej rutyny przyznawania tego typu odznaczenia. Jeżeli znany polityk na spotkaniu międzynarodowym żuje gumę, to tego nikt nie widzi, a jeżeli przyznawany jest order to zaczyna być problem.
Bo gdyby po tym odznaczeniu prezydent i jego kancelaria powiedzieli - tak, taki jest zwyczaj, przyznajemy te ordery wszystkim tym, którzy byli na Syberii, nie mamy do nikogo żadnych pretensji, to ja bym się też nie dziwił. Natomiast takie nerwowe wycofywanie się z tego, że wręczono ten order generałowi Jaruzelskiemu, uważam za niepoważne.
Na ile pamiętam, wyjaśniono wtedy tą sytuację.
Spójrzmy na tę "sielankę", która panuje w Pałacu Prezydenckim. Dlaczego Elżbieta Jakubiak odeszła z tak ważnego stanowiska jak szefowa gabinetu prezydenta, skoro tam jest tak dobrze?
Rozumiem, że dla prowadzącego w błyskawicznym tempie Kontrwywiad, rok to za dużo czasu, żeby pamiętać. Odeszła, żeby zostać ministrem sportu.
Który poważny polityk z ambicjami rezygnuje z tak ważnej funkcji, jak funkcja szefa gabinetu prezydenta, żeby objąć "straszliwie ważne i prestiżowe" stanowisko ministra sportu?
Elżbieta Jakubiak była najlepszym ministrem sportu, jak sięgam pamięcią.
I najgorszym szefem gabinetu prezydenta?
Była bardzo dobrym szefem gabinetu prezydenta.
I zrezygnowała, chociaż nie musiała?
Zrezygnowała, ponieważ miała przed sobą wielkie wyzwania, za które nawet najwięksi krytycy rządu Prawa i Sprawiedliwości ją chwalili. W ciągu kilku miesięcy zrobiła to, co się nie udało kolejnym ministrom, szefom komitetów organizacyjnych, itd.
A ja myślę, że zrezygnowała, bo wiedziała, że nad jej głową gromadzą się w Pałacu Prezydenckim czarne chmury.
Bo pan nie słucha relacji świadka, tylko woli pan plotki.
Odważy się pan być pierwszym politykiem PiS-u, który powie, że wizyta "słońca Peru", czyli Donalda Tuska w Ameryce Południowej ma sens?
Nie ma żadnego powodu, żebym coś zmieniał w tych ocenach, które się pojawiały.
Czyli bimbanie, wycieczka, drogo, bez sensu?
Nie wiem czy bez sensu, bo nikt już się nie dowie dokładnie jakie były przyczyny organizacji tej wizyty. Oczywiście to szczyt Unia-Ameryka Łacińska, a Polska jest dużym krajem Unii i powinna uczestniczyć w tych inicjatywach.
To skąd te ataki PiS-u? Że za długo?
Z tego co wiemy, premier jest tam zajęty przez półtora dnia, a przebywa sześć dni. A przede wszystkim może stąd, że jeszcze dwa, trzy miesiące temu pan się tu rozpływał w zachwytach jak premier tanio podróżuje do Brukseli.
Ja się rozpływałem? Za rzadko pan słucha Kontrwywiadu.
Obiecuję częściej, ale też chciałbym, żeby pan zobaczył to w kontekście tego, co obiecywał rząd a co się dzisiaj dzieje i że przesadzono z propagandą.
A kto mówił: "Wielką rolę przypisujemy aktywizacji naszej polityki zagranicznej w Ameryce Łacińskiej. To dzisiaj ważny obszar świata"?
To chyba fragment expose premiera Jarosława Kaczyńskiego.
Tak jest. No to premier Tusk idzie jego drogą. Aktywizuje.
Pan nie rozumie na czym polega spór? Spór polega na tym, że ta wizyta jest sześciodniowa. Czy Polskę stać na sześciodniowe wizyty, z których tylko półtora dnia jest robocze?
Pańskim zdaniem nie stać?
A pan uważa, że to dobrze?
Nie, uważam, że za dużo jest rozrywek a za mało pracy.
To tak samo uważamy.
Czy PiS będzie namawiał prezydenta do zawetowania ustawy, która zwalnia emerytów, rencistów i bezrobotnych z płacenia abonamentu?
To jest szaleństwo, co się dzieje w mediach. To jest obsesja Platformy Obywatelskiej, żeby dokuczyć mediom publicznym za wszelką ceną.
Pytanie było, czy będziecie namawiali prezydenta do weta?
Tu nie trzeba namawiać. Prezydent zna nasze stanowisko, bo ono jest publicznie wyrażane.
Czyli weto?
Pan prezydent powinien wziąć pod uwagę wszystkie głosy, ale jest zapoznany z naszym stanowiskiem. To jest szaleństwo i obsesja.
A wasze stanowisko to weto?
Oczywiście, że ta ustawa likwiduje de facto media publiczne. Cele Platformy są w tej sprawie jasne, jak ktoś obserwuje ostatnie trzy miesiące a nie dwa ostatnie dni. Podzielić media i sprzedać je po kawałku. My tego nie chcemy. A poza tym jest pytanie, co się stanie jak radio publiczne nie dostanie czeku z pieniędzmi abonamentu za dwa, trzy miesiące? Zamkniemy radio?
Będzie musiało rozpuścić swoich pracowników.
No właśnie, może pan tutaj więcej kolegów będzie miał wtedy.
Dziękuję za rozmowę.