Grzegorz Schetyna: W kampanii zabrało emocji. Faworytowi nigdy nie jest łatwo
"Jestem zwolennikiem, że wybory są na 100 proc., z zaangażowaniem, budują emocje. W tej kampanii nie było atmosfery wyborczej gorączki" – mówi w Kontrwywiadzie RMF FM szef MSZ Grzegorz Schetyna pytany o to, co zawiodło w kampanii Bronisława Komorowskiego. Jego zdaniem stało się także dlatego, że "kandydat, którego przedstawiła opozycja nie był pełnoformatowy i nie był liderem ugrupowania".
Konrad Piasecki: Pan w tych wyborach kibicuje torysom czy laburzystom?
Grzegorz Schetyna: Lepszemu projektowi dla Polski, dla Europy.
Czyli laburzystom. Bo laburzyści, czyli partia pracy, oznacza brak referendum i brak chęci do wychodzenia z Unii.
PO jest związana z konserwatystami.
To nieszczęście.
Nie, dlaczego?
Bo byłby pan rozdarty.
To wszystko jest wielkim pytaniem. Cała Europa wstrzymuje oddech naprawdę i patrzy, w jaką stronę pójdzie Wielka Brytania. Jak to będzie wyglądać, jakie będą konsekwencje tych decyzji. To ważny dzień dzisiaj też nie tylko dla Wielkiej Brytanii, także dla Europy.
Ja rozumiem, że dyplomacja utrudnia powiedzenie, że kibicuje się jednej ze stron tego konfliktu brytyjskiego. Nie będzie mnie pan przekonywał panie ministrze, że polskie obchody zakończenia wojny są dyplomatycznym sukcesem.
To nie kwestia dyplomacji, to kwestia podsumowania i uczczenia tej rocznicy 8 maja, ale także zaproszenia i powiedzenia, co wynika z tego ‘45 roku, co z ‘89, gdzie jesteśmy dzisiaj.
No tak, ale miała być wielka europejska impreza z podtekstem antyputinowskim, a przy całym szacunku dla tych, którzy przyjeżdżają, umiarkowana to ranga.
Przed wszystkim szacunek, to po pierwsze.
Oczywiście.
Po drugie, tak zostało to oczywiście ustawione, że to są dwie równoległe uroczystości, czy obchody są w Moskwie i Westerplatte - trzeba odrywać od takich skojarzeń, bo to źle służy sprawie polityki. Nie można rywalizować o historię.
To, że Cameron nie przyjechał to można zrozumieć, bo ma wybory na głowie, ale dlaczego nie przyjechali przywódcy Niemiec czy Francji? Zastanawiające.
Była inna formuła tego spotkania i tak to zostawmy. Proszę zobaczyć - nie ma jakiejś imponującej frekwencji w Moskwie 9 maja.
Jakby była jakaś imponujące frekwencja w Moskwie, to już w ogóle byłaby polska klęska.
Mówię o tym, że może to po prostu znak dla nas wszystkich, że w takich sprawach trzeba zastanawiać się wcześniej i przygotowywać tak, żeby - jeżeli organizujemy obchody - to w sposób pełny i satysfakcjonujący dla wszystkich.
A uważa pan, że te nie były w pełni satysfakcjonujące?
Uważam, że były przygotowywane w pewnej trudnej rzeczywistości politycznej. I dlatego są w takiej formule interesującą konsekwencją 1945 roku. O tym rozmawiają dzisiaj historycy i politycy. To będzie dobre spotkanie.
A uważa pan, że ta niechęć do przyjazdu wiązała się raczej z lekkim odprężeniem na wschodzie, czy raczej z kampanią prezydencką i niechęcią do wpisywania się w nią?
Tego nie wiem. Zamykam to i zapisuję jako datę historyczną i patrzę naprzód.
Spodziewa się pan, że po defiladzie 9 maja Rosja wznowi ofensywę na Ukrainie?
Są takie sygnały, ale uważam, że więcej jest w tym plotek czy szukania złych scenariuszy.
Ale rozumiem, że są sygnały, że coś się dzieje - wojskowo, militarnie.
Ja bym poczekał do Rady Europejskiej, tej 25 czerwca. Ona będzie zamykać pewien etap i to półrocze.
Ale uważa pan, że Putin też będzie na nią czekał?
Nie wiem. Mam bezpośredni, pełny kontakt z ministrami Steinmeierem i Fabiusem - te rozmowy trwają. Implementacja porozumienia mińskiego trwa. Ona nie jest jakaś ekspresowa, ale krok po krok się posuwamy. Trzeba ciągle dać szansę na realizację tych postanowień pokojowych.
Nie poszła Platformie Obywatelskiej ta kampania wyborcza, tak jak pójść miała.
To kampania nie Platformy Obywatelskiej, jak pan redaktor dobrze wie, tylko prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Ale jest w niej po jednej ze stron.
Wspieraliśmy go. To nie jest nigdy łatwe startować z pozycji faworyta jeszcze z takim przekonaniem, że te wybory nie są takie oczywiste, bo faworyt jest jeden i to jest oczywiste, że on musi wygrać.
Ale Kwaśniewskiemu to się kiedyś udało, w pierwszej turze wygrał, chociaż też różne były głosy, Bronisławowi Komorowskiemu chyba się nie uda...
Zobaczymy, jeszcze dwa dni, jeszcze jest ta ostatnia prosta, dzisiaj Sopot, jutro kampania w Warszawie, poczekajmy, zobaczymy, będziemy to podsumowywać w poniedziałek. Ja wierzę, że trzeba do ostatniej minuty angażować się w kampanię, przekonywać wyborców.
A jeśli coś zawodziło, to co? Kandydat, entuzjazm, zaangażowanie, emocje?
Ja jestem zwolennikiem, że wybory są na 100 procent. Z zaangażowaniem, że budują emocje, że ludzie czekają na to, żeby zagłosować. Tutaj nie był takiej atmosfery, takiej wyborczej gorączki. Mówię o kampanii. Bo też kandydat, którego przedstawiła największa partia opozycyjna nie był taki pełnoformatowy i nie był liderem tego ugrupowania.
Czyli tradycyjnie wszystko wina PiS-u?
(śmiech) Można tak powiedzieć.
A będzie pan próbował namawiać starego znajomego, czyli Pawła Kukiza, żeby wsparł Komorowskiego w drugiej turze czy uważa pan to za mission impossible?
Zobaczymy, jaki będzie wynik innych kandydatów - czy te wybory będą sygnałem pewnej nowości, nowych propozycji, które mogą być na scenie politycznej jeszcze w tym roku.
Kukiz chyba jest nową ofertą...
Jest czymś ciekawym.
I za chwilę okaże się że będziecie musieli z nim współpracować w następnym parlamencie.
Tak, ale on musi znaleźć swoje miejsce, musi je opisać, musi ocenić swój wynik, musi mieć dobre ciągle relacje z wyborcami - bo to nie jest tak, że wyborcy dają swój głos i swoje zaufanie raz na zawsze.
Ale on pana przeraża, uwodzi, bawi w tym swoim politycznym wcieleniu?
Znam go...
Dlatego pytam.
Nie jest to pewna emanacja obecności i chęci bycia w życiu publicznym. Chęci zmiany, tak jak bardzo głośno mówi o jednomandatowych okręgach wyborczych pokazuje, jak bardzo mu zależy na zmianie systemu partyjnego, politycznego w Polsce.
No i trochę jest waszym wyrzutem sumienia. Bo jednomandatowe okręgi wyborcze to była Platforma. I co się z tym stało?
I wprowadziliśmy je w senacie, jak dobrze pan wie, z takim skutkiem, który betonuje scenę polityczną i dzieli ją rzeczywiście na dwa wielkie obozy.
Kukiz by panu powiedział: senat to nie o to chodzi! Tam są za duże okręgi i ludzie nie mają kontaktu ze sobą.
Ale rozmawiałbym też o systemie mieszanym, szukałbym tego, żeby tego, żeby otwierać scenę polityczną też dla ugrupowań, które szukają swojego miejsca. Każdy wariant zabetonowania jest zły.
Czyli uważa pan, że wariant połowa kandydatów wybieranych w okręgach jednomandatowych, druga połowa w wyborach proporcjonalnych, to byłby dobry model?
Wariant niemiecki - to, o jakim pan mówi - uważam, że to, co Kukizowi się udało, to wprowadził jednak ten temat ordynacji wyborczej w debatę publiczną i ona będzie jeszcze bardziej intensywna w wyborach parlamentarnych.
I to może jest sposób na pozyskanie jego głosów przed II turą i na dogadanie się z nim?
Ale to musi trwać, potrzebna jest debata i żebyśmy też wiedzieli, żeby polityka w dobrej komunikacji potrafiła opinii publicznej wytłumaczyć o co chodzi, co daje zmiana ordynacji wyborczej, w jaki sposób ulepszymy, poprawimy polską politykę.
Ale zadzwoni pan do Kukiza po pierwszej turze i powie: Paweł, jest Bronisław, może byś się zastanowił?
Zobaczymy, jaki uzyska wynik, mógłbym zadzwonić, żeby mu wyników pogratulować, najchętniej wtedy, kiedy prezydentem w pierwszej turze zostanie Bronisław Komorowski.
PSL powinien odwołać Burego z funkcji szefa klubu?
W takich sytuacjach bardzo ważne jest szybkie działanie i tutaj mnister spraw wewnętrznych Piotrowska zaczęła sprawę wyjaśniać, żebyśmy mieli wiedzę, czy to jest tylko sygnał medialny - z całym szacunkiem dla pańskiego radia - czy jest coś poważnego.
Prokuratura już bada skąd ten przeciek, więc raczej sygnał wyłącznie medialny to nie jest.
No tak, ale to nie kwestia przecieku ze strony Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, ale wyjaśnienia, czy rzeczywiście jest coś na rzeczy.
Ale jakoś dużo tych czarnych chmur nad głową szefa klubu PSL.
Też mam takie wrażenie, jakby to było dziwnym celem dla kogoś i dużo się wokół niego mówi. Życzę mu, żeby ta sprawa się jak najszybciej wyjaśniła.
A Grabarczykowi czego pan życzy?
Tego samego. Ja uważam, że w polityce wszystko powinno być przejrzyste i każdy, kto jest osobą publiczną ma prawo - jeżeli jest zaatakowany - ma prawo do obrony. To jest święta zasada.
Ale to dobrze, że on pozostaje wiceszefem Platformy, czy powinien zawiesić sprawowanie tej funkcji?
Wie pan, dwa dni przed wyborami, jeżeli my będziemy teraz jeszcze zajmować się sobą i mówić czy ktoś ma być bardziej w zarządzie, czy bardziej wiceprzewodniczącym - poczekajmy do końca wyborów i podsumujmy tę kampanię, a potem zastanówmy się, jak wygrać tę następną, parlamentarną.
Podejście Grabarczyka jakoś się musiało w tę kampanię wpisać albo od niej odizolować, stąd pytanie.
Siłą rzeczy tak się stało, więc dlatego mówię - mam nadzieję, że to nie wpłynie na wynik Bronisława Komorowskiego. Bardzo bym tego chciał.