Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Gowin: Nam w Platformie palma nie odbiła

Spekulowanie, kto będzie premierem w roku 2015, to już jest naprawdę polityczne "science fiction". Wbrew temu, co twierdzą o Platformie nasi oponenci, nam naprawdę palma nie odbiła i nie jest tak, że szykujemy się na tysiącletnią rzeszę naszych rządów - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM Jarosław Gowin.

/RMF

Konrad Piasecki: Rzeczywiście tylko cztery lata z tym typem nam zostały jeszcze?

Jarosław Gowin: - Cztery lata w polityce to jest epoka, w związku z tym ja się nie podejmuję wyrokować, co będzie robił Donald Tusk za cztery lata.

Ale po tej wczorajszej deklaracji zaczął się pan rozglądać za jego następcą? Czy wręcz przeciwnie?

- Ja uważam, że każda partia powinna się bez przerwy rozglądać za następcą lidera i za następcą szerokiego kierownictwa. My również - na przykład posła numer jeden z listy krakowskiej, taka jest polityka.

Kokieteria...

- Natomiast, mówiąc całkiem serio, Donald Tusk jest pierwszym politykiem w Polsce, który ma szanse być premierem przez dwie kadencje. Jeżeliby mu się to udało osiągnąć, a sądzę, że jest tego bliski, to byłby naturalnym kandydatem Polski do pełnienia jakichś ważnych funkcji europejskich i chyba najwyższa pora na coś takiego.

Za cztery lata będzie zmiana Parlamentu Europejskiego, a zatem zmiana Komisji Europejskiej, czyli co? Donald Tusk polskim kandydatem na pierwszego polskiego szefa Komisji Europejskiej?

- Jeżeli ktokolwiek z polskich polityków ma szanse na to, żeby pełnić tak ważne funkcje w instytucjach europejskich, czy szerzej w instytucjach światowych, to na pewno to jest Donald Tusk.

Myśli pan, że Donald Tusk też ma taką perspektywę przed sobą?

- Nie sądzę. Ja uważam, że to jest polityk ogromnie doświadczony - polityk, którego sposób działania jest bardzo zakorzeniony w bieżącej polityce. Raczej nie planuje kroków na wiele lat na przód, on stawia krok i patrzy co dalej.

To po co mu w takim razie ta deklaracja dzisiaj? Bo to by było patrzenie na jakieś dziesięć kroków naprzód.

- To jest rzeczywiście dziesięć kroków naprzód, a w polityce jest raczej tak, jak mawiał Napoleon: "Wydamy bitwę, a potem się zobaczy", więc nie wiem, jakie są plany Donalda Tuska.

To, co robi dzisiaj Donald Tusk, to raczej nie jest wydanie bitwy, tylko cofnięcie oddziałów do z góry upatrzonych pozycji w okopach. Po co Tuskowi dzisiaj ta deklaracja, panie pośle?

- Być może ma to związek ze zbliżającym się zjazdem Platformy. Być może Donald Tusk, który zapowiada równocześnie otwarcie się na nowe pokolenia, na młodych polityków Platformy, w ten sposób pokazuje im stosunkowo rychłą perspektywę wejścia w pierwszy szereg Platformy.

Ale rozumiem, że Donald Tusk będzie kandydatem Platformy na premiera również w nowej kadencji parlamentu za rok?

- Dla mnie to jest zupełnie oczywiste.

Czy za cztery lata Platforma Obywatelska będzie jeszcze rządzić Polską?

I jeśli zamierza zrezygnować z funkcji szefa partii, to zrezygnuje też z funkcji premiera?

- To byłoby równie oczywiste, ale - panie redaktorze - spekulowanie, kto będzie premierem w roku 2015, to już jest naprawdę polityczne "science fiction". Wbrew temu, co twierdzą o Platformie nasi oponenci, nam naprawdę palma nie odbiła i nie jest tak, że szykujemy się na tysiącletnią rzeszę naszych rządów.

Oraz - jak twierdzą złośliwcy - na zmianę 10 przykazań.

- Na przykład.

To zarysujmy w takim razie krótszą perspektywę. Czy to, co wczoraj powiedział Donald Tusk o tym, że marszałek Sejmu nie powinien łączyć tej funkcji z funkcją sekretarza generalnego, to dowód na chłód panujący na szczytach Platformy?

- Dowód na dyskusję, a w rozmaitych sprawach jej spory, ale to chyba oznaka tego, że jesteśmy partią żywą i demokratyczną. Ja wolę taką partię niż taką, w której wszyscy skandowali by "Wiesław, Wiesław!".

Albo "Donald, Donald!"

- Albo "Donald, Donald!"

Ale jest tak, że jest wojna na szczytach władzy dzisiaj między Tuskiem a Platformą? Przepychanka, rywalizacja, walka? Nazwijmy to jak chcemy.

- Nie, wojny nie ma. Natomiast jest poważna dyskusja o tym, jaką partią powinna być Platforma i tutaj drugorzędne znaczenie mają sprawy personalne. Ważniejsze są sprawy statutowe. Pewną propozycję zmian statutowych przedstawił pan premier, z pewną propozycją być może wyjdzie w najbliższych dniach Grzegorz Schetyna. Różni politycy, w tym także ja, też mają swoje pomysły. Zobaczymy, to będzie bardzo ciekawy zjazd.

A Schetyna podejmie walkę o sekretarza generalnego, czy "położy uszy po sobie" i potulnie się zgodzi z tym, co powiedział Tusk?

- Określenie "położyć uszy po sobie" pasuje do Grzegorza Schetyny chyba najmniej spośród polskich polityków. Natomiast wszyscy w Platformie zdajemy sobie sprawę, że statutowo wskazanie kandydata na stanowisko sekretarza generalnego należy do przewodniczącego partii. Jeżeli wczoraj pan premier zapowiedział, że raczej nie widzi Grzegorza Schetyny w tej roli - inaczej, że raczej nie widzi marszałka Sejmu w tej roli - to ja się spodziewam czegoś głębszego. Nie tyle zmiany personalnej, co w ogóle zmiany formuły funkcji sekretarza generalnego.

Czyli sekretarz generalny straci na znaczeniu?

- Prawdopodobnie to będzie taki sekretarz-menedżer, jak w wielu partiach europejskich.

W takim razie nie będzie trzeba go szukać na szczytach władzy w Platformie? Czyli nie raczej Paweł Graś, tylko jakiś nieznany dzisiaj młody menadżer?

- Jeśli funkcja sekretarza generalnego statutowo nadal będzie funkcją tak mocną, to z całą pewnością kandydatów szukać trzeba będzie wśród takich polityków, jak wymieniony przez pana Paweł Graś. Ale jeżeli zmienimy tę formułę na sekretarza takiego technicznego, to wtedy nawet w wariancie skrajnym można pomyśleć o powierzeniu tej funkcji komuś spoza partii, tak się czasami w różnych partiach europejskich praktykuje.

Nie śmieszy pana to, co dzieje się wokół prezydenta Sopotu i te wczorajsze deklaracje Donalda Tuska?

- Nie jest mi do śmiechu w ogóle wokół sprawy Jacka Karnowskiego, bo uważam, że to jest wybitny samorządowiec, któremu zrobiono ogromną krzywdę.

Chodzi mi o Donalda Tuska, który nagle wkracza do akcji. Wszyscy wiemy, że taka decyzja Sławomira Nowaka i lokalnej Platformy raczej nie mogła obyć się bez Donalda Tuska, a Donald Tusk wchodzi jak rycerz na białym koniu i pokazuje się jako jedyny prawy i sprawiedliwy.

- Nie wiem, o czym ostatnio rozmawiają Sławomir Nowak i Donald Tusk. Na pewno nie rozmawiają tak często jak dawniej. Ale Jacek Karnowski nie jest kandydatem Platformy Obywatelskiej, natomiast jest kandydatem, którego jak sądzę lokalna Platforma Obywatelska poprze. Gdybym był politykiem sopockim zrobiłbym to samo.

RMF

Zobacz także