Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Buszyzmy, czyli złotousty pan prezydent

Jak powszechnie wiadomo, język prezydenta USA George'a W. Busha jest językiem dość wyjątkowym.

/AFP

I choć pan prezydent nie otrzymał prestiżowej nagrody największą wpadkę językową roku - "Stopy w usta", to wydaje się, że z tego jedynie powodu, że jest absolutnie poza konkurencją.

W języku angielskim funkcjonuje już od jakiegoś czasu słowo "buszyzm", mające określać wypowiedź niezborną, nieskładną, w której - na przykład - wypowiadający się używa słów brzmieniowo podobnych do właściwych, lecz znaczeniowo zupełnie odległych. W której opowiada przerażające banały i oczywistości, czy tworzy karkołomne neologizmy. Zresztą - oto przykłady:

"Szczególnie nie lubię, kiedy ludzie wpychają mi słowa w usta, także, przy okazji, zanim je wypowiem" - mówił George W. Bush w Teksasie 13 listopada.

"Decyzje, które podejmujemy w Waszyngtonie mają bezpośredni wpływ na ludzi w naszym kraju" - wywodził prezydent w New Albany 13 listopada 2007 r.

Nawiązując do epidemii malarii, Bush mówił: "wyślemy tam niedługo osobę, która będzie pomagać wdrażać inicjatywę malaryjną, a ta inicjatywa będzie oznaczała rozprowadzanie sieci i środków owadobójczych na cały kraj, więc będziemy mogli zaobserwować zmniejszenie liczby śmierci małych dzieci, których... śmierci, które będziemy mogli wyleczyć".

"Moja praca to jest praca z podejmowaniem decyzji, i w rezultacie podejmuję wiele decyzji" - wywodził w październiku 2007 r.

Czasem mylą mu się podobne do siebie słowa, jak np. 3 października w Lancester w Filadelfii. "Wielu jest takich z doktoratami i mądrych ludzi dookoła mnie, którzy przychodzą do gabinetu owalnego, i mówią: panie prezydencie, oto, co mam na myśli. A ja uważnie słucham ich rad (advice). Ale kiedy już zbiorę te instrumenty (device), to decyduję, wiecie, mówię: oto, co zrobimy!".

A innym razem boleśnie się pan prezydent pomyli: "Słyszałem, jak ktoś mówił: Gdzie jest Mandela? Cóż, Mandela nie żyje. Ponieważ Saddam zabił wszystkich Mandelów" - tłumaczył George W. Bush, zapominając, że Nelson Mandela, były prezydent RPA i ikona walki z apartheidem i rasizmem żyje i ma się bardzo dobrze. Błądzić rzecz ludzka, więc prezydent brnie:

"Panie premierze, dziękuję za wstęp. Dziękuję, że jest pan tak znakomitym gospodarzem szczytu OPEC" - gratulował premierowi Australii na szczycie APEC. Na tym samym szczycie dziękował też premierowi Australii za to, że wysłał do Iraku wojska austriackie.

Kiedy australijski wiceminister spytał George'a W. Busha, jak wygląda sprawa bezpieczeństwa w Iraku, amerykański prezydent odparł z entuzjazmem: "kopiemy tam dupy!". Nie zawsze jednak pan prezydent jest takim twardzielem:

"Mam boskie ramię do tego, by się wypłakać. I dużo płaczę. Dużo płaczę w tej pracy. Mogę się założyć, że jako prezydent wylałem więcej łez, niż można policzyć" - cytuje wyznanie George'a Busha Robert Draper w książce "Dead Certain".

"Ci sami kolesie, którzy wysadzają w powietrze niewinnych ludzi w Iraku, byli tymi, którzy zaatakowali nas w Ameryce 11 września" - tłumaczył w lipcu tego roku.

"Sprawdzę, czy uda mi się spróbować przypomnieć sobie tyle, by brzmieć, jakbym był wystarczająco obeznany w temacie" - rozbrajająco wyznał w odpowiedzi na pytanie o niebezpieczeństwo pandemii grypy.

/AFP

"Słyszałem, że nazywają go pudelkiem Busha. Ale on jest większy, niż pudelek" - bronił swego przyjaciela, byłego premiera Wielkiej Brytanii Tony'ego Blaira.

"To są wielkie osiągnięcia tego kraju, i naród Bułgarii powinien być dumny z osiągnięć, które osiągnął" - kluczył podczas wizyty w Sofii. Czasem zresztą prezydentowi uda się dowcip. Podczas tegorocznej wizyty w Polsce, na półwyspie helskim, mówił: "Bush jedzie do Helu. To marzenie wielu ludzi (Hel brzmi bardzo podobnie, jak angielskie "Hell" - piekło).

Często jednak nie bardzo wiadomo, o co mu chodzi:

"Informacja jest w ruchu - wiecie, wiadomości z nocy są już w drodze, oczywiście, ale poruszają się również przez blogosferę i internety" - opowiadał prezydent.

"Są prace, których Amerykanie nie wykonują... jeśli macie fabrykę kurczaków, fabrykę skubania kurczaków, czy jak by to nazwać, wiecie, o czym mówię" - miał nadzieję Bush w Ohio w kwietniu. W tym samym miejscu opowiadał o podobieństwach pomiędzy Irakiem i Wietnamem:"Są podobieństwa, oczywiście. Śmierć jest straszna [w obu miejscach]".

"Są niewinni, nic nie robili, i tak nagle ich wyjęto z wody" - mówił Bush o uwięzieniu przez Iran brytyjskich marynarzy, których aresztowano podczas patrolowania Zatoki Perskiej.

"Wiecie, kiedy prowadziłem tutaj kampanię w 2000 roku, mówiłem, że chcę być prezydentem wojny. Żaden prezydent nie chciał być prezydentem wojny, a ja jestem" - opowiadał szczerze w Des Moines w stanie Iowa w 2006 roku.

"Najtrudniejszą rzeczą w mojej prezydenturze jest podłączenie Iraku do wojny z terrorem" - przyznawał niefrasobliwie w wywiadzie dla CBS.

"Nie podobało mi się, że Hamas odmówił ogłoszenia swojego pragnienia zniszczenia Izraela" - budował wielopiętrowe konstrukcje w maju 2004 r.

"Powiem to bardzo wyraźnie. Sterydy powinny być w baseballu zakazane" - stanowczo twierdził w 2005 r.

"Jak wiecie, istnieją otwarte fora. Możecie przyjść i posłuchać, co mam do powiedzenia" - obiecywał w Waszyngtonie.

Jak najbardziej. Słuchanie pana prezydenta USA zawsze jest przyjemnością.

ZS

INTERIA.PL

Zobacz także