To miał być zwykły wakacyjny dzień. 13-letni Kuba ze Świnoujścia postanowił skorzystać ze słonecznego dnia. Wybrał się na plażę. Świnoujście. Nagle poczuł przeszywający ból. "Chlusnął rozgrzany olej" - Poszedł do kolegi, który smażył i sprzedawał frytki na takim przenośnym stanowisku. Chciał go odwiedzić. On jest rok starszy od Kuby, ma 14 lat. Jego kolega tak sobie dorabiał w wakacje - mówi Interii Katarzyna Walczak, ciocia 13-latka, która informacje o sprawie ma z pierwszej ręki, od mamy Kuby. Chłopiec miał odpoczywać siedząc na piasku, tyłem do frytownicy. Nagle poczuł przeszywający ból. - Zawiał wiatr, frytownica się przechyliła. Rozgrzany olej chlusnął na Kubę. Spłynął po głowie, plecach, klatce piersiowej i rękach, aż na udo - opowiada Katarzyna. Wystraszony 13-latek wbiegł z wrzaskiem do wody. Na miejsce przyjechała karetka i śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Chłopca w ciężkim stanie przetransportowano do Szczecina. - Powiedziano nam: gdyby nie LPR, to możliwe, że Kuby już dzisiaj z nami by nie było - dodaje ciocia poparzonego nastolatka. Poparzone 30 proc. ciała. "Jeszcze nie wiemy, jak bardzo jest źle" Kuba trafił na OIOM. - Lekarze powiedzieli, że przy takim stanie trzy pierwsze doby są decydujące, a najważniejsza była pierwsza noc. My wtedy nie wiedzieliśmy jeszcze, czy on przeżyje. Na szczęście jego stan jest teraz stabilny - relacjonuje ciocia chłopca. Nastolatek ma poparzenia trzeciego i czwartego stopnia na 30 proc. ciała. Ale to tylko wstępne szacunki. - On jest teraz cały zabandażowany. Poparzenia mogą się okazać jeszcze bardziej rozległe przy zmianie opatrunku. W ciągu najbliższych dni będziemy wiedzieli, jak bardzo jest źle - wyjaśnia Katarzyna. I wymienia: - Jak trafił do szpitala poparzony miał tył głowy, kark, plecy, szyję, klatkę piersiową, dwie ręce i jedno udo. Mama Kuby widziała się już z synem. - Odzyskał na chwilę przytomność, zamienił z nią słowo i znów zasnął. Ścisnął też ją za rękę - mówi Katarzyna. Przy chłopcu cały czas czuwają pielęgniarki. Najprawdopodobniej w czwartek będzie miał zmieniane opatrunki. - Wtedy będziemy wiedzieć więcej. Teraz najważniejsze dla nas jest to, że jest z nami - podkreśla ciocia Kuby. "Chcemy, aby miał normalne życie" - Lekarze wciąż nie wiedzą, w jakim stanie jest to, co znajduje się pod skórą - mięśnie, tkanki, narządy. Modlimy się, aby u Kuby nie doszło do choroby oparzeniowej. Kuba już jadł, mówił, oddycha sam, więc to dobry prognostyk - wskazuje Katarzyna. Kuba będzie nosił opatrunki silikonowe, które zmniejszą wielkość blizn i poprawią ich koloryt. Czekają go wielokrotne konsultacje lekarskie i terapie. Na pewno potrzebny też będzie przeszczep skóry. - Dla mnie Kuba jest jak syn. Pieluchy mu zmieniałam. Jesteśmy bardzo blisko. To młody chłopak, czeka go długa i trudna droga, a chcemy, aby jak najszybciej wrócił do normalności - mówi jeszcze ciocia chłopca. I zauważa: - Wiemy, jakie teraz są czasy, jacy są nastolatkowie, jak potrafią psychicznie zniszczyć rówieśnika, bo coś sobie ubzdurają, a co dopiero może się dziać, jeśli Kuba będzie miał rozległe blizny. Nie wiemy, jak on to wszystko zniesie. A chcemy, żeby miał normalne życie, aby radził sobie patrząc w lustro. - Jego rodzice nie mają teraz głowy do tego, aby myśleć o pieniądzach. Dlatego z mężem założyliśmy zbiórkę pieniędzy na leczenie Kuby i z ogromnym zaangażowaniem całej naszej rodziny i przyjaciół staramy się zapewnić Kubie środki na jak najlepszą opiekę po wyjściu ze szpitala - mówi Katarzyna. Zbiórkę można znaleźć pod tym adresem. Rodzina bardzo przeżywa całą sytuację, ale jest dobrej myśli. - Wierzymy w to, że wszystko będzie dobrze. I mamy nadzieję, że dzięki wsparciu ludzi dobrej woli będziemy mogli ulżyć cierpieniu 13-letniego dziecka, którego spotkała ogromna tragedia - podsumowuje.