Przypomnijmy, że według sondażu exit poll wybory wygrało Prawo i Sprawiedliwość, które zdobyło 39,1 proc. głosów. Na rządzącą Platformę Obywatelską głos oddało 23,4 proc. Polaków. Elżbieta Radziszewska nie zgadza się z ocenami, wedle których taki wynik to sromotna porażka PO. - Po pierwsze, żadna inna partia nie rządziła osiem lat, przez dwie kadencje. Był trend do kolejnej zmiany. To było przecież słychać już od wyborów prezydenckich. Patrząc na sondaże, które były publikowane od wielu tygodni, ten wynik nikogo nie dziwił. Dzisiaj gratulujemy tym, którzy zdobyli najwięcej głosów. Ale jeżeli jedna czwarta Polaków po ośmiu latach rządów uznała, że nadal zasługujemy na ich głosy, to znaczy, że te nasze rządy nie były takie złe - przekonuje Elżbieta Radziszewska w rozmowie z Interią. - Zrobiliśmy dużo dobrego, nie mamy się czego wstydzić. Zawsze można zrobić więcej, lepiej, inaczej. Zostawiamy jednak Polskę w bardzo dobrej kondycji, oczekując dobrych rządów w kolejnej kadencji. Jako partia opozycyjna będziemy patrzeć władzy na ręce, bo przecież wiemy, że część składanych obietnic, to były puste obietnice. Będziemy dbać o to, żeby Polska nadal była demokratyczna, zasobna, europejska, przewidywalna, żeby ludziom się w tym kraju dobrze i spokojnie żyło - zapowiada posłanka. Polityk nie zgadza się, by nazywać PO "przegranymi" tych wyborów. - Prawo i Sprawiedliwość wygrało, ale czy my przegraliśmy? Będziemy ok. 150-osobowym klubem, zobaczymy, jakie będą wyniki wyborów do Senatu. Nie uważam, że przegraliśmy. Przegranymi są ci, którzy znaleźli się poniżej progu wyborczego. Do przegranych możemy również zaliczyć wyborców, którzy nie poszli do wyborów i zostali w domach. My będziemy się starać rzetelnie pracować i pilnować tego, co będą robić rządzący. Elżbieta Radziszewska uważa, że rządy PiS nie będą powtórką z lat 2005-2007. - Na pewno będzie inaczej. Myślę, że doświadczenie z lat 2005-2007 poskutkuje tym, że szybciej będą postępować zmiany, które obserwowaliśmy wtedy. Może się okazać, że ci, którzy zaufali Prawu i Sprawiedliwości, za kilka miesięcy będą swojego wyboru żałować. A co z kwestią przywództwa w PO? Radziszewska przekonuje, że Ewa Kopacz nadal powinna być przewodniczącą partii. - Oczywiście trzeba dokładnie przeanalizować wybory - z każdej lekcji trzeba wyciągać wnioski, to oczywiste. Nie uważam, że należałoby zmieniać lidera. Wszyscy z nas powinni podziwiać Ewę Kopacz za to, co zrobiła, jak ciężko pracowała. Ten wynik wyborczy zawdzięczamy naszej przewodniczącej, pani premier Ewie Kopacz. Mamy statut, który mówi, że każdy członek Platformy bierze udział w wyborze przewodniczącego. Nie liderzy, nie delegaci. Każdy członek we własnym sumieniu to rozważy. Ale wyciąganie wniosków to jest coś zupełnie innego niż wywracanie wszystkiego do góry nogami.