Prokuratorzy z Sosnowca prowadzą dwa odrębne śledztwa w sprawie śmierci diakona Mateusza B. oraz księdza Roberta Sz. Jedno z nich zostało przedłużone do 7 września, a drugie do 7 października. Nie oznacza to jednak, że wtedy poznamy odpowiedź na pytania jak i dlaczego doszło do tragedii. Wiele wskazuje na to, że prokuratorzy mogą je ponownie przedłużyć. Przypomnijmy, że we wtorek 7 marca przy domu katolickim w Sosnowcu znaleziono ciało 26-letniego diakona Mateusza B. Tego samego dnia zginął również ksiądz Robert Sz. Duchowny najprawdopodobniej odebrał sobie życie skacząc pod nadjeżdżający pociąg. Oba miejsca tragedii dzieli zaledwie kilkaset metrów. Tajemnicza śmierć duchownych w Sosnowcu. Dwa śledztwa Obecnie Prokuratura Okręgowa w Sosnowcu prowadzi w tych sprawach dwa osobne postępowania. Jak wyjaśnia w rozmowie z Interią prokurator Waldemar Łubniewski, pierwsze śledztwo jest prowadzone w sprawie zabójstwa 26-letniego diakona Mateusza B. Z kolej w sprawie 46-letniego księdza Roberta Sz. postępowanie prowadzone jest pod kątem targnięcia się na własne życie. W obu przypadkach śledztwach przeprowadzono już szereg czynność. Wykonana została m.in. sekcja zwłok, z której wynika, że diakon Mateusz B. miał 11 ran ciętych klatki piersiowej i szyi. Z kolei ksiądz Robert Sz. Zmarł w wyniku rozległych obrażeń ciała powstałych w momencie uderzenia przez lokomotywę. Teraz śledczy zgromadzili kolejne materiały w tej sprawie. - Otrzymaliśmy wyniki badań toksykologicznych. Z przekazanej ekspertyzy dowiadujemy się, że duchowny, który zginął w wyniku zderzenia z pociągiem nie był pod wpływem alkoholu, narkotyków czy środków psychotropowych - mówi Interii prokurator Łubniewski. - Takie badania nie są niczym szczególnym, wykonujemy je w każdym tego typu zdarzeniu - dodaje. Śledczy dokonali już także oględzin zabezpieczonego monitoringu, w tym nagrania z kamery zamieszczonej w lokomotywie. - Przesłuchani zostali kolejni świadkowie, w tym maszynista - mówi prokurator Łubniewski. Prokuratura wciąż jednak czeka na analizę biegłego dotyczącą telefonu komórkowego księdza Roberta Sz. Śledczy liczą, że zapisane na urządzeniu wiadomości tekstowe pozwolą przybliżyć ich do odpowiedzi na najważniejsze pytanie, dlaczego doszło do tragedii. - Na razie jednak biegłemu nie udało się złamać hasła i poprosił o przedłużenie terminu, do którego ma dostarczyć analizę - tłumaczy prokurator Łubniewski. Konflikt duchownych Nieoficjalne doniesienia wskazują, że ksiądz prawdopodobnie zabił diakona, a później popełnił samobójstwo, rzucając się pod pociąg. Konflikt między duchownym miał trwać od pewnego czasu. Jeden ze śledczych potwierdził - też nieoficjalnie - że na torach, przy ciele potrąconego przez pociąg księdza, znaleziono nóż, którym najprawdopodobniej zaatakował diakona. Kuria diecezji sosnowieckiej w dniu tragedii wydała oświadczenie. Poinformowała w nim o śmierci dwóch duchownych. Poproszono w nim także o modlitwę o życie wieczne dla obu zmarłych mężczyzn. Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: dawid.serafin@firma.interia.pl