Przypomnijmy, że 10 kwietnia odbędzie się pierwsza tura wyborów prezydenckich we Francji. Wszystko wskazuje na to, że do drugiej - zaplanowanej na 24 kwietnia - wejdą <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-emmanuel-macron,gsbi,12" title="Emmanuel Macron" target="_blank">Emmanuel Macron</a> i <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-marine-le-pen,gsbi,1072" title="Marine Le Pen" target="_blank">Marine Le Pen</a>. W ostatnich tygodniach na fali wznoszącej jest liderka prawicowego Zjednoczenia Narodowego, która błyskawicznie odrabia stratę do obecnego prezydenta Francji. Przeprowadzony między 4 a 6 kwietnia sondaż AtlasIntel jest pierwszym, w którym Le Pen wyprzedziła Macrona. Pozostałe dają temu drugiemu przewagę od 4 do 6 punktów procentowych. Badanie zostało przeprowadzone na 1946 dorosłych Francuzach. Błąd statystyczny wynosi od 0,6 do 2,2 proc. - podano. AtlasIntel chwali się, że jest pracownią, która najtrafniej przewidziała wyniki podczas wyborów w USA w 2020 roku. Skąd tak dobra passa Marine Le Pen? Komentatorzy wskazują, że w kampanii skupia się na problemach "zwykłych Francuzów" i mówi przede wszystkim o rosnących cenach gazu, prądu, benzyny czy produktów spożywczych. Postuluje zerowy VAT na część produktów i podatkowe uderzenie w firmy energetyczne. Le Pen chce także obniżenia wieku emerytalnego dla części Francuzów do 60. roku życia - podczas gdy Macron postuluje jego podwyższenie. Ponadto Le Pen korzysta z kłopotów swojego konkurenta, któremu zarzuca się arogancję i oderwanie od problemów wspomnianych "zwykłych mieszkańców". Do tego doszła nowa afera związana z płaceniem łącznie setek milionów euro firmom consultingowym przez francuski rząd, na czele z amerykańską McKinsey.