Co może prezydent? Czyli kosztowna "kiełbasa wyborcza"
Jesteśmy już na finiszu kampanii wyborczej. 24 maja wybierzemy prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej. Kandydaci prześcigają się w rzucaniu propozycji, jak ulepszyć państwo polskie. Co jednak zostanie z tych z propozycji, kiedy skonfrontujemy je z rzeczywistością? Co tak naprawdę w naszym kraju może prezydent?
Wybory bez obietnic nie miałyby sensu. Bo jak inaczej kandydat może stać się atrakcyjny w naszych oczach? Reklamowanie swoich dotychczasowych osiągnięć wydaje się być dobrą metodą, jednak to nie sukcesy zapadają w pamięć wyborców. Społeczeństwo oczekuje wyraźnych, sprecyzowanych planów na przyszłość.
- Kwestia obietnic, z punktu widzenia prawniczego i logicznego, może być traktowana dwojako. Bo inaczej traktuje się obietnice prezydenta urzędującego, a inaczej traktuje się obietnice kandydata - mówi w rozmowie z Interią Maksymilian Stanulewicz, prawnik,historyk państwa i prawa, wykładowca na Wydziale Prawa i Administracji UAM w Poznaniu. - W tym odbiorze społecznym teoretycznie większe zaufanie pokłada się w obietnice prezydenta, który już urzędował, bo on ma nieco lepsze rozeznanie, niż kandydat, który startuje po raz pierwszy - dodaje ekspert.
Jak wylicza strona mamprawowiedziec.pl, którą ochoczo reklamował ostatnio prezydent Komorowski, Andrzej Duda w czasie trwania całej kampanii złożył 55 obietnic wyborczych. Najwięcej z nich dotyczy gospodarki i energetyki - czyli dziedziny, na którą prezydent w naszym kraju ma bardzo ograniczony wpływ.
Bronisław Komorowski złożył z kolei 33 obietnice - głównie takie dotyczące polityki rodzinnej i obronności. Są jednak wśród jego pomysłów na przyszłość Polski obietnice dotyczące budżetu państwa, chociaż również w tej kwestii prezydent RP ma niewiele do powiedzenia.
- W rzeczywistości prawno-ustrojowej Polski często jest używany taki slogan, że prezydent nie może zbyt wiele. To stoi jednak w sprzeczności z kwestią tego, jak przebiega wybór prezydenta. To wybór narodu, w związku z tym prezydent posiada bardzo silną legitymację do sprawowania władzy. Polski system konstytucyjny jest skonstruowany tak, że prezydent ma rolę nieco większą niż prezydent wybierany przez Zgromadzenie Narodowe, tak jak było na przykład w Czechach - tłumaczy Stanulewicz.
Co planuje Duda?
Andrzej Duda rozwinął przed nami cały wachlarz całkiem interesujących propozycji. Pierwszy problem pojawia się jednak przy ich wycenie. Eksperci szacują, że obietnice kandydata PiS na prezydenta są warte ponad 291 miliardów złotych.
Wśród obietnic Dudy znajdziemy:
- obniżenie wieku emerytalnego;
- podniesienie kwoty wolnej od podatku;
- 500-złotowy zasiłek na każde dziecko;
- przewalutowanie kredytów zaciągniętych we franku szwajcarskim;
- dostęp do darmowych przedszkoli dla wszystkich;
- opodatkowanie aktywów bankowych i hipermarketów.
Spośród wszystkich tylko jedna nastawiona jest na generowanie przychodu dla państwa. - Wyliczane kwoty są astronomiczne. Trzeba pamiętać o tym, że obietnice Dudy są nierealistyczne, bo on nie pokazuje źródeł finansowania - podsumowuje ekspert.
Andrzej Duda otwarcie także zapowiada, że jego prezydentura będzie aktywna. - Prezydentura aktywna zakłada, że prezydent w Polsce może na podstawie obowiązujących przepisów konstytucyjnych zrobić o wiele więcej niż dotychczas. Otóż nie może - wyjaśnia doktor Maksymilian Stanulewicz. - Wizja Dudy jest wizją idącą w kierunku próby wyciśnięcia maksimum, a nawet ponad to, co jest zapisane w konstytucji - zaznacza ekspert.
Co planuje Komorowski?
Obietnice Komorowskiego są nieco bardziej dostosowane do rzeczywistości, jednak też będą sporo kosztować. Propozycje urzędującego obecnie prezydenta można wycenić na około 35 miliardów złotych. Co składa się na ten koszt?
Wśród obietnic Bronisława Komorowskiego znajdziemy:
- nie wiek, a staż pracy ma decydować o tym, czy ktoś może przejść na emeryturę (dla kobiet 35 lat stażu, dla mężczyzn 40 lat);
- 100 tysięcy nowych miejsc pracy rocznie dla młodych Polaków;
- bon opiekuńczy na żłobki i przedszkola dla rodziców z dziećmi poniżej 3. roku życia;
- wszelkie wątpliwości rozstrzygane na korzyść podatnika;
- Są takie sfery, w których prezydent Komorowski może pokazać, że coś mu się udało zrobić. Chodzi tu przede wszystkim o kwestie społeczne - zaznacza Stanulewicz. - To nigdy nie było eksponowane i faktycznie w ostatnich dniach można odnieść wrażenie takiego przyspieszonego kursu przerabiania polityki społecznej - dodaje.
Prawnik zauważa jednak, że projekt dotyczący lat składkowych (dla kobiet 35 lat, dla mężczyzn 40 lat) oznacza, że przy emeryturze będzie jedynie niewielkie przesunięcie jeśli chodzi o wiek, dla mężczyzn będą to 62-64 lata. - Ten projekt był faktycznie gdzieś w Kancelarii Prezydenta omawiany już wcześniej, zastanawiano się czy można byłoby taką modyfikację wprowadzić, ale to było gdzieś w sferach planów - dodaje ekspert.
- Prezydent Komorowski stawia przed sobą cel pogodzenia racji sprzecznych - mówi Stanulewicz.
Co może prezydent?
- W tekście Konstytucji, poza pewnymi technikaliami związanymi z wetem, czy z powołaniem rządu, te kompetencje prezydenta są raczej symboliczne - wyjaśnia w rozmowie z Interią doktor Stanulewicz.
Najważniejszym narzędziem, jakie w kontekście większości obietnic wyborczych posiada prezydent RP, jest inicjatywa ustawodawcza.
Zgodnie z Konstytucją prezydent przedkłada Sejmowi projekt ustawy, jednocześnie prezentując skutki finansowe jej wykonania. W całym procesie uchwalania ustawy bierze udział Sejm, Senat i Marszałek Sejmu. W trakcie tego procesu prezydent ma prawo nanosić poprawki do projektu ustawy. Po zakończeniu procesu uchwalania ustawy prezydent podpisuje ją w ciągu 21 dni od dnia przedstawienia.
Prezydent ma jeszcze jedno ważne uprawnienie w tej kwestii. Zanim podpisze ustawę może zwrócić się do Trybunału Konstytucyjnego, aby upewnić się, że uchwalany dokument jest zgodny z Konstytucją.
Tutaj dróg postępowania jest kilka - jeśli TK uznał, że ustawa jest zgodna z Konstytucją, prezydent NIE MOŻE odmówić jej podpisania. Jeśli w ustawie są części, które są niezgodne z Konstytucją, ale mogą zostać pominięte, prezydent podpisuję ustawę z pominięciem tych części. Prezydent RP ma także prawo odmówić całkowicie podpisania ustawy - wówczas nazywamy to wetem.
Najważniejsze przy uchwalaniu nowych ustaw jest poparcie w Sejmie.
- Inicjatywa ustawodawcza może trafiać w próżnię, jeśli mamy do czynienia z tzw. koabitacją. U nas była podobna sytuacja za prezydenta Wałęsy i rządów lewicowych, potem za prezydenta Kwaśniewskiego i rządów AWS. Później mieliśmy taką koabitację niespotykaną na świecie dwóch partii centroprawicowych, czyli ś.p. Lecha Kaczyńskiego wywodzącego się z PiS i rządu Donalda Tuska (PO) - tłumaczy w rozmowie z Interią Stanulewicz.
- Jeśli prezydent nie ma wsparcia w parlamencie, to w tym momencie jego projekty są, brutalnie mówiąc, projektami wrzucanymi do kosza. Mówiąc delikatnie - są wkładane do zamrażarki - dodaje ekspert.
Prezydent jako gwarant
- Prezydent w tym systemie, jaki mamy obecnie, jest przede wszystkim gwarantem, a także łącznikiem. Nie jest rodzajem arbitra, a tutaj to słowo jest nadużywane przez kandydata Dudę. Jeśli prezydent byłby arbitrem, to rozstrzygałby definitywnie po wysłuchaniu obu stron sporu. Tymczasem prezydentowi nie przysługuje taka władza do rozstrzygania - wyjaśnia doktor Stanulewicz. - W Polsce istnieje taka tendencja traktowania prezydenta jak monarchy. Ma to sens wtedy, jeżeli mamy system prezydencki lub semiprezydencki tak jak np. system francuski. W przypadku systemu polskiego funkcja prezydenta jest funkcją moderatora - dodaje ekspert.
Co, oprócz inicjatywy ustawodawczej i możliwości weta, należy do kompetencji prezydenta? - Jest jeszcze jedna kwestia - Rada Gabinetowa. Byłaby możliwość spotykania się w takiej formie. Jest to forum wymiany poglądów, ale także forma nacisku prezydenta na rząd i na większość parlamentarną. Forum Rady Gabinetowej nie sprawdziło się dotychczas, bo kiedy próbowano aktywizować Radę Gabinetową za czasów prezydenta Kaczyńskiego, mieliśmy permanentny konflikt z rządem. Wcześniej z kolei, za rządów koalicji PiS-Samoobrona-LPR, mieliśmy bardzo homogeniczny skład tej rady. W większości byli to bliscy współpracownicy pana prezydenta, którzy tworzyli rząd - mówi prawnik i politolog.
Ważną kompetencją prezydenta jest także reprezentowanie Polski na arenie międzynarodowej.
- To bez wątpienia duży dorobek obecnie rządzącego prezydenta. Udało się w ramach tej koabitacji wypracować bardzo ciekawy model realizacji tego artykułu Konstytucji, który dotyczy polityki zagranicznej. Prezydent reprezentuje kraj w sferze kontaktów obronnych, czyli w ramach NATO i wspólnot militarnych i ONZ. Tymczasem rząd jest od reprezentacji w Unii Europejskiej. To jest bardzo ciekawy podział. Zobaczymy, na ile będzie on trwał