Putin obawia się zamachu? Szwedzi zwracają uwagę na ważny szczegół
Kilka dni temu Władimir Putin przemawiał przed wielotysięcznym tłumem Rosjan, zgromadzonym na stadionie Łużniki. Wystąpienie prezydenta Rosji wzbudziło zainteresowanie ze względu na przerwanie przemowy Putina przez telewizję państwową. Tymczasem szwedzkie media wskazują na jeszcze jeden szczegół, który może świadczyć o tym, że rosyjski przywódca boi się zamachu.

Jak poinformowali dziennikarze szwedzkiego dziennika "Expressen", w czasie wystąpienia na stadionie Łużniki w Moskwie Władimir Putin miał przemawiać ze specjalnej klatki.
Wojna w Ukrainie. Władimir Putin przemawiał w klatce? Szwedzi o Łużnikach
Osłony prezydenta nie było widać w rosyjskiej telewizji, ponieważ skupiała się tylko na ujęciach przedstawiających Władimira Putina z bliska. Tymczasem nagrania z trybun pokazują, że rosyjski przywódca przemawiał z oszklonego heksagonu, którego ściany miały być wysokie na około sześć metrów.
"Expressen" donosi także o kuloodpornych osłonach, parasolach oraz wyszkolonych ochroniarzach, towarzyszących Putinowi.
Ukraiński wywiad już wcześniej donosił, że wobec prezydenta Rosji może być planowany zamach stanu wśród oligarchów, a nawet osób związanych z wojskowością. Z kolei rozmówcy szwedzkiego dziennika wskazują jednak, że szanse na zamach stanu lub pucz wojskowy są stosunkowo niewielkie.
Wojna Rosja-Ukraina. Putin boi się zamachu? "Parlament to tylko marionetki"
- Putin kontroluje wszystko, co dzieje się w Rosji. Parlament to tylko jego marionetki, zaś prawdziwa opozycja jest w więzieniu lub została uciszona w inny sposób - wskazuje Klas-Göran Karlsson, profesor historii i ekspert ds. Rosji na Uniwersytecie w Lund.
Karlsson podkreśla również istotę wciąż wysokich słupków poparcia dla Putina w rosyjskim społeczeństwie. Wtóruje mu Kjell Engelbrekt, profesor nauk politycznych i ekspert ds. dyplomacji wielkomocarstwowej w Szwedzkim Kolegium Obrony Narodowej. - Cenzura nadal odfiltrowuje krytyczne głosy i mocne obrazy ofiar cywilnych i poległych rosyjskich żołnierzy, aby nie dotarły one do większości ludzi, którzy z kolei wywieraliby presję na grupy dysponujące zasobami władzy - podkreśla badacz.